niedziela, 30 września 2012

[31] - Wyjeżdżam. Wybacz, że tak bez pożegnania, ale mam dość. Musze odpocząć od tego wszystkiego... od niego.

Cassie...
  Płaczący, wyjmowałam ubrania z szafy i wrzucałam je do walizki. Nie zamierzam tu zostań jeszcze ani dnia, ani godziny, myślałam w rozpaczy i złości. Z moich oczu płynął potok łez, którego nie potrafiłam zatrzymać. I nawet nie próbowałam.
  Boże, jaka ja byłam głupia! Dałam się tak omamić, jakiemuś... jakiemuś... skurwysynowi! Wykorzystał to, że się w nim zakochałam bez pamięci, by zrobić sensacje! By pomóc swojej karierze...
  A chłopcy w dodatku wiedzieli.. Wszyscy! Liam też... I mnie tak zdradził... Myśleli, że się nie dowiem?! Że jestem tak głupia, iż dam się oszukiwać?!
  I.. i w sumie mieli rację. Gdyby nie Simon, nadal nie wiedziałabym o tych ich przekrętach. Boże, jaka ze mnie debilka!  Zawsze miałam się za sprytną i inteligentną  nie dającą się uwieść byle jakiemu chłopakowi. Teraz okazało się, że to wszystko tylko sobie wmawiałam. Głupia, och głupia ja!
  Zamknęłam walizkę i skierowałam się w stronę drzwi. Nim jednak zdążyłam złapać za klamkę, tworzyły się, a w progu stanął Liam. Zdziwiony spojrzał najpierw na moją walizkę, a następnie na mą zapłakaną twarz.
  - Co się sta... - zaczął, lecz przerwałam mu silnym ciosem w twarz. Jęknął łapiąc się za policzek.
  - Myśleliście, ze nigdy się nie dowiem?! - wykrzyknęłam, omijając go i zbiegając ze schodów. Nie patrząc ani na Nialla buszującego po lodówce ani na Zayna brzdąkającego coś na gitarze, ubrałam buty i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Naciągnęłam na głowę kaptur, chroniąc się przed wścibskimi spojrzeniami fotoreporterów i dociekliwymi pytaniami. Gdy udało mi się uciec przed reporterami, wyciągnęłam komórkę i napisałam sms do Mi:
 " Wyjeżdżam. Wybacz, że tak bez pożegnania, ale mam dość. Musze odpocząć od tego wszystkiego... od  niego. "
Kilka tygodni później...
  Codziennie rozmawiałam przez telefon z mamą i Mią, żadnej jednak nie zdradziłam miejsca swojego pobytu. Wiedziałam, że ranię swoim zachowaniem mamę, lecz nie mogłam inaczej. Miałam dość. Wszystkiego. Musiałam się odizolować, zapomnieć. Z Mią unikałyśmy tematu chłopców, dziewczyna wiedziała, że gdyby tylko wymieniła imię któregoś z nich, zraniła by mnie. Dlatego też gadałyśmy o wszystkim, tylko nie o nich.
  Mieszkałam u babci, która przyjęła mnie z otwartymi rękami. One jednak nie szczędziła pytań związanych z One Direction, a już zwłaszcza z Harrym. Pytała o wszystko, a w zamian nie zdradzała mamie, iż u niej mieszkam. Cierpliwie znosiłam wszystkie uwagi babci o nich, nie dając po sobie poznać jak bardzo mnie nimi rani. Nie raz odczytywała wiadomości z gazet o chłopakach, dzięki czemu byłam zawsze na bieżąco. Babcia, pewna, że tymi informacjami robi mi przysługę praktycznie codziennie, bez przerwy o nich gadała. I tak, choć starałam się wywalić ich z pamięci, wiedziałam o nich wszystko. Nie mogłam się przeprowadzić, bo nie było gdzie. Zresztą, nie posiadałam pieniędzy, by coś wynająć.
 Chłopaki byli po programie. Doszli do finału, zajęli III miejsce. Nagrali nowy singiel - What Makes You Beautiful, który podbijał rekordy oglądalności. Zresztą powstały też inne jak np. One Thing czy Moments.  Mieli miliony fanek na całym świecie. Podróżowali. Dawali koncerty. Mogę nawet stwierdzić, iz byli najpopularniejszym boysbandem na świecie.  Nie było mowy bym o nich zapomniała. Gdziekolwiek poszłam, spotykałam się z ich podobiznami, piosenkami.
  Aż wreszcie postanowiłam wrócić. Ten wyjazd tylko pogorszył sytuacje. W domu przynajmniej nie dostawałam najświeższych informacji o One Direction co krok. Jeszcze chwila i babcia zaczęła by mi wymieniać, kiedy byli w kiblu, co zjedli.
  Najpierw Mia. Potem dom, mama i Melanie.
  Zapukałam do drzwi przyjaciółki. Nie musiałam długo czekać na otwarcie drzwi. W progu jednak nie stanęła Mia, a... jakimś mężczyzna. Wyższy od Liama, co jeszcze bardziej przekonało mnie do tego, iż jestem karłem.
  - Dz-dzień dobry.. - wydukałam. - Jest Mia?
  Mężczyzna kiwnął głową, po czym znikł na schodach.
  Trzeba było przyznać - facet posiadał przerażającą urodę. Gęste brązowe włosy delikatnie opadały mu na czoło, a czarne oczy wesoło i przyjaźnie patrzyły na świat. Jak wspominałam, był rosły i bardzo dobrze zbudowany. Nie mogłam się jednak powstrzymać od porównania go z Harrym - robiłam tak praktycznie przy każdym mężczyźnie -  i doszłam do wniosku, że nie dorasta mu do pięt. Jak każdy.
  Beznadziejnie zakochana, ot to można było o mnie powiedzieć. Beznadziejnie zakochana w beznadziejnym debilu.
  Po chwili w drzwiach ukazał się ten sam mężczyzna z zakłopotanym wyrazem twarzy.
  - Mia jest u siebie i... Hm, może lepiej byś weszła? - zapytał niepewnie facet. - Jestem Oliver.
  - Cassie. Miło mi cię poznać - uśmiechnęłam się, wchodząc do domu. Oliver odwzajemnił uśmiech.
  A ja pierwszy raz poczułam się przy jakimś facecie onieśmielona. Nie wiem czy to ze względu na jego wzrost czy urodę, ale onieśmielał mnie.Jeszcze bardziej niż Harry, niż jakikolwiek człowiek na świecie.
  Ja się po prostu go bałam.
________________________
  Od Boddie:  Musiałam dać te "kilka tygodni później", już za bardzo to wlokłam :P Zresztą już dawno postanowiłyśmy z Chocolate997, że damy też tą akcje po X Factor i właśnie te kilka tygodni później, a ja cały czas wymyślałam coś tam z Harrym... Więc skorzystałam z tego, że się pokłócili i dałam te kilka tygodni :D Mi się osobiście rozdział podoba, a Wam?

2 komentarze: