wtorek, 4 września 2012

[24]- Ja zawsze taki byłem! Kocham cię nie rozumiesz?! I ty też mnie kochasz, ale tego nie wiesz!

Mia...
                Zayn przegrywał... Nie musiałam tego widzieć by wiedzieć co się dzieje. Georg zamknął mnie w pustym pokoju na klucz. Nie mogłam tu wysiedzieć, a gdy usłyszałam krzyk Cass wiedziałam, że muszę działać. Rozpędziłam się i uderzyłam w drzwi. Nic. Nawet nie drgnęły. Po kilku próbach nareszcie je wyłamałam przygniatając tym samym Georga. Patrzałam w zielone tęczówki Harr'ego. Oczy miał pełne łez, a w rękach trzymał Cass. Z ulgą stwierdziłam, że oddycha.Odgarnęłam włosy. Nic jej nie było. Wydawała się całkiem zdrowa, jedynie rękę miała w bandażu, ale to akurat nie była sprawka Georga.
- Nic jej nie jest...-powiedział cicho Harry patrząc w stronę blondyna. Przeniosłam na niego wzrok i zobaczyłam jak się podnosi. Podeszłam do niego i uderzając go butem w twarz[ a miałam koturny] sprawiłam, że stracił przytomność i czułam, że już się nie obudzi. Był cały zakrwawiony. Gdy chciałam iść już do pomieszczenia z którego słychać było krzyki, ale Harry mnie zatrzymał.- Mia lepiej tam nie idź.-powiedział i złapał mnie za rękę.
- A chcesz zobaczyć jeszcze Zayna?!-spytałam i wyrywając się wbiegłam do pokoju. Na środku pomieszczenia stał Aron z nożem w dłoni, a na przeciwko niego wykrwawiający się Zayn. Nie wyglądał dobrze. Krew sączyła się z niego litrami, a rany były głębokie. Znałam się na tym, bo chciałam iść na studia medyczne. Gdy Aron unosił już nóż wbiegłam pomiędzy nich.- Nie!-wrzasnęłam i zobaczyłam jak w drzwiach wstaje Harry. Na rękach trzymał Cass, a za nim stał Niall i Liam.
-Odsuń się!-wysyczał przez zęby Aron. Zayn oddychał głęboko i wiedziałam, że musi natychmiast trafić do szpitala. To było jedyne rozwiązanie by przeżył. 
- Aron! Ja wiem, ze gdzieś tam jesteś! Ty nie zabił byś nikogo!-powiedziałam oddalając się od Zayna. Nie wiedziałam co mam zrobić.
- Ja zawsze taki byłem! Kocham cię nie rozumiesz?! I ty też mnie kochasz, ale tego nie wiesz!-wrzeszczał mi prosto w twarz. Złapałam Arona za dłoń i przejechałam po ostrzu noża tak, że moja dłoń zaczęła krwawić. Był na prawdę ostry. Wiedziałam, że tylko jedna rzecz na niego podziała. Tylko to...
- Też cię kocham...-powiedziałam płacząc i zabierając mu nóż.Odsunęłam się o krok, ale on do mnie podbiegł. Namiętnie pocałował, a zaraz po chwili leżał na ziemi martwy. Czułam na sobie smutny wzrok Zayna. Wiedziałam jak się czuję oglądając tę scenę. Aron nadział się na swój własny nóż. Upadłam na kolana i ukryłam twarz w dłoniach. Nie miałam jednak zbyt wiele czasu na to by płakać. Musiałam działać. Szybko podbiegłam do leżącego na ziemi Zayna i pogładziłam go po policzku. Nim dojedziemy do szpitala minie wiele czasu. Nie mieliśmy go w ogóle.
-Lou jest nieprzytomny...-powiedziała cicho Cassie. Spojrzałam na nią i zobaczyłam jasne oczy, które patrzały na mnie z wyrzutem. Obudziła się i patrzyła na całą scenę.  Nie wiedziałam jak mam im to wytłumaczyć.
-Niall weź wodę i wylej na Louisa. To mu pomoże. Liam przynieś mi apteczkę z kuchni. Jest w górnej szafce!-chłopak stał jednak w miejscu przyglądając się mi smutnym wzrokiem.-Szybko!-ponagliłam go i znów spojrzałam na Zayna.
- Byłaś wspaniała...-powiedział cicho łapiąc mnie za rękę.-Przepraszam.- rozdarłam jednym ruchem jego koszulkę i ujrzałam głęboką ranę. Zszokowana zakryłam usta ręką, ale szybko odwróciłam od niej wzrok spoglądając w brązowe oczy Zayna.
- Za co?-powiedziałam łapiąc za apteczkę którą przyniósł mi Liam dosłownie przed sekundą. Gestem przywołałam do siebie Cass która stała już na własnych nogach.- Musisz mi pomóc. Dasz radę?-spytałam patrząc na bladą dziewczynę. Zayn utkwił wzrok w moim nadgarstku. Całym poharatanym od żyletki i owiniętym kawałkiem prześcieradła.  Cass kiwnęła głową i wyjęła z apteczki igłę.
-Mia... Co ci...-zakryłam chłopakowi usta dłonią, ale on szybko ją odsunął.- Czemu chciałaś się zabić?-spytał cicho. Byłam zaskoczona, ze jeszcze nie stracił przytomności, ale to mogło nastąpić w każdej chwili. Wzięłam od Cass igłę i skupiłam się na ranie. Musiałam ją szybko zaszyć. Wcześniej oczywiście ją oczyściłam.
-Cassie zadzwoń po pogotowie.-powiedziała, a dziewczyna szybko wyjęła telefon drżącymi dłońmi.- Porozmawiamy innym razem. Oszczędzaj siły.-powiedziałam tylko i zaczęłam szyć. Miałam w tym dużą wprawę, ale blizny i tak miały zostać na wieki. Chłopcy chyba nie mieli co robić bo krążyli w koło przyglądając się mi. Jedynie Liam na coś się przydał i powstrzymywał Zayna by nie zasypiał. Po półgodzinie miałam jedną ranę z głowy, ale zostały pozostałe trzy. Gdy tylko usłyszałam sygnał karetki na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Trzymaj się Zayn.-powiedzieli chórem chłopcy, a ja wsiadłam razem z chłopakiem do karetki. O dziwo ratownicy zgodzili się bym z nim pojechała do szpitala, ale to chyba ze względu na mój stan. Ręce miałam pocięte i krwawiły niemiłosiernie, a na twarzy i ciele siniaki.
***
                          Siedziałam przy łóżku Zayna nie spuszczając z niego wzroku. Co jakiś czas przychodzili chłopcy by mnie zmienić, ale dzielnie się trzymałam. Nie dałabym rady zasnąć nie teraz. Cieszyłam się, że nikt prócz mojego ukochanego nie był w złym stanie. Stan szatyna też był stabilny, ale jednak nie wyglądał za dobrze. Miałam nadzieję, jak i chyba cała telewizja która zainteresowała się tą sprawą, że do kolejnej soboty wyzdrowieje i wystąpi w X Factor. Powieki powoli mi opadały, ale nie mogłam się poddać. Ścisnęłam mocniej dłoń chłopaka, który uśmiechnął się na ten gest. Może czuł coś? Może mnie słyszał? Wstałam i pogłaskałam go po ciemnym policzku. Czułam się jak w jakiejś telenoweli czy czymś podobnym. Nagle do pokoju ktoś wszedł, ale ja ani drgnęłam. Przysiadłam na krańcu łóżka Zayna i przejechałam palcem po jego ranach. Miałam racje... Blizny zostaną mu na całe życie i to też za moją sprawką. Lekarze powiedzieli, że szwy są założone nie najlepiej, ale gdyby nie one zginął by. Ktoś mnie przytulił od tyłu i od razu wiedziałam, że to Cassie. Dziewczyna była trochę osłabiona, ale Harry mówił, że spała całą drogę tutaj. Jednak nie chciała wracać do domu. Uśmiechnęłam się do dziewczyny i spojrzałam jej w oczy. Były trochę smutne, ale nie widziałam w nich już tego zszokowania czy złości co w domu gdzie zginął Aron.
- Ja go nie kochałam Cassie... Naprawdę. Gdybym tego nie powiedziała zabił by mnie i Zayna.-powiedziałam znowu płacząc. Czekałam na reakcje dziewczyny ona jednak nadal siedziała w ciszy przyglądając się śpiącemu Zaynowi.
____________________________
Od Chocolate997:Hm... No nie wiem jak wam, ale mi nawet się podoba.  Jest dużo akcji i uczuć. Oczywiście Mia będzie musiała się tłumaczyć Zaynowi...

2 komentarze:

  1. O BOOOŻE , JA OBGRYZAŁAM PAZNOKCIE CZYTAJĄC TO , no masz racje emocje mną targały ZAJEBISTE , KOCHAM NO NO KOCHAM TOOOO ^^ XXXXXxxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się :)
    Po prostu mi się podoba i tyle :)
    Czekam :)

    OdpowiedzUsuń