sobota, 30 czerwca 2012

[10]-No tak... W końcu Sam dopięła swego. Twoja przyjaciółka sprawiła, ze straciłeś moje zaufanie!

Mia...
                         Leżeliśmy w łóżku Zayna ledwo się mieszcząc. Obydwojgu nam wystawały nogi poza barierki, ale zbytnio nam to nie przeszkadzało. Ja leżałam pod ścianą by nie spaść. Zayn miał więcej siły więc utrzymać się było mu łatwiej. Cały czas bawił się moimi włosami patrząc mi w oczy. Mijały minuty, kwadranse, godziny, a my nadal leżeliśmy w takiej samej pozie. Co jakiś czas przekręcałam się na plecy by było mi wygodniej, a wtedy Zayn siadał koło mnie po turecku i przestając się bawić moimi włosami jeździł mi palcem po brzuchu. Miałam straszne łaskotki na brzuchu co chyba wyczuł bo od razu przestał. Dopiero po jakichś trzech godzinach zmorzył nas sen, a właściwie mnie.
            Przeciągnęłam się, uderzając tym samym kogoś w twarz. Spojrzałam na Liama który klęczał przy łóżku. Gdy chciałam przeprosić zauważyłam, że nie jest osamotniony. Cała piątka chłopców siedziała na tapczanie i wpatrywała się we mnie. Przestraszona wzięłam głęboki wdech gdy dostrzegłam jak Cass siedzi na kolanach Liamowi i patrzy na mnie z nie do wierzeniem. Spojrzałam na siebie i zobaczyłam, że jestem w samej bieliźnie. A gdzie moja piżamka z kotkiem? Przyjrzałam się drzemiącemu jeszcze obok Zaynowi. Chłopak był w samych bokserkach, a przecież zasypiał w koszulce.
-Matko?! Czemu ja...-szybko zakryłam się kołdrą spychając tym samym Zayna z łóżka.
-Co?! Gdzie?! Jak?!-chłopak spojrzał na mnie i się szeroko uśmiechnął, a cała reszta wybuchła śmiechem.
-Co się szczerzysz?!-powiedziałam rzucając w niego poduszkę.- A ci się patrzą jakby nie widzieli dziewczyny w samej bieliźnie!-krzyknęłam wytykając im język i szczelnie zakrywając się kołdrą. Nagle Zayn pociągnął mnie za nogi i przerzucił sobie przez ramię. wybiegł ze mną[byłam w samej bieliźnie!] na korytarz i zaczął kręcić w koło. Nagle z naszego pokoju wyszła Sam i Valerie. Skąd one miały klucz?! Wrzasnęłam w myślach i napotkałam wzrok Sam. Powoli czerwieniała na twarzy, aż w końcu stała się purpurowa.
-Chciałam wam tylko przekazać, że za półgodziny jest wywiad z chłopakami w holu w hotelu. Więc lepiej nie pokazuj się z tym wypłoszem.-powiedziała patrząc na mnie. Zayn tylko wykręcił oczyma i nie wypuszczając mnie wrócił do pokoju.
-Za pół godziny w holu mamy wywiad. Szybko!
***
                          Do łazienki u chłopaków było się trudno dostać jak cholera! Zwłaszcza przez Zayna, który siedział tam dwadzieścia minut co było okropne! Postanowiłam tylko umyć zęby i dać sobie spokój z poranną toaletą. Niestety do holu zeszliśmy spóźnieni co oczywiście skometowała Sami swoim spojrzeniem. Wywiad się zaczął. Usiadłam na jednym fotelu, a na drugim Cass i słuchałyśmy. Sam trzymała się Zayna jak marionetka swojego właściciela i właściwie mówiła za chłopców.
- Nie słyszałem wcześniej tej piosenki? To wasza kompozycja?-spytał reporter. Gdy Liam już otwierał usta by odpowiedzieć Sam się wtrąciła.
- Oj. To miało nie wyjść na jaw... No cóż. Piosenkę ułożyłam ja.-myślałam, że się udławię własną śliną. Nie widziałam wyrazu twarzy żadnego z chłopców, ale nie zareagowali. Ucieszył mnie tylko fakt, że Harry zaczął wypraszać stąd Sam. Ona taka posłuszna wyszła, a ja chciałam skoczyć do gardła... Nie Sam. Nie. tylko Zaynowi, który nawet jej nie poprawił!
- To nie było do końca tak.-czyżby ona chciała się za mną wstawić?- Ja ułożyłam słowa, a Samanta melodię. Myślę, że starczy tych pytań...-nie mogłam tego słuchać. Spojrzałam tylko na Cass, która siedziała w bezruchu spoglądając na mnie po czym wybiegłam. Słyszałam tylko krzyk Cassie, która wrzeszczała na cały hotel na Zayna i chłopaków. Wbiegłam do pokoju i przekluczyłam się od środka. Kolejną noc mieliśmy spędzić w domu chłopaków tak jak obiecali. Postanowiłam jednak wrócić do domu na własną rękę. Spakowałam wszystkie swoje rzeczy i nie zważając na walenie w drzwi zapięłam walizkę. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Zayna. Jego ciemne oczy wpatrywały się we mnie. Odepchnęłam go lekko i mijając go ruszyłam w stronę wyjścia.  Cała reszta ,,paczki'' stała nadal w holu i patrzała na nas. Gdy byłam już przy drzwiach chłopak zagrodził mi drogę.
-Zostaw mnie...-wysyczałam przez zęby.- Nawet nie wiesz jak się teraz czuję! Nie zachciało ci się nawet powiedzieć reporterowi prawdy!-krzyknęłam.- No tak... W końcu Sam dopięła swego. Twoja przyjaciółka sprawiła, ze straciłeś moje zaufanie!-wrzasnęłam i spojrzałam mu głęboko w oczy. Znowu widziałam w nich ból... Ale swój własny. Odbijał się od jego rogówki. Widziałam siebie dokładnie. Moje zapłakane oczy, blade policzki i różowe usta. Wszystko wróciło do normy. Znowu było jak sprzed 4 dni!
____________
Od Chocolate997:  Mi się podoba! chyba najlepszy jaki napisałam na tego bloga! Dzieje się i jestem ciekawa co wymyśli Boddie;)

poniedziałek, 25 czerwca 2012

[9] - Obiecuje, że już będę grzeczna. Ale jak widzę ten plastik o mnie roznosi

Cassie...


  Gdy tylko Harry powiadomił mnie, że jadą z nami Valerie i Sami, myślałam, że go zabije. Oczywiście zdrowo go opieprzyłam i od tego czasu nie rozmawiałam z nim. Obraziliśmy się na siebie. Nawet, gdy wyszliśmy z auta [ jechaliśmy w oddzielnych samochodach ] nie spojrzeliśmy na siebie. Przywitałam się - z przesadną czułością, ale wiedziałam jak bardzo poczuje się zazdrosny - z Liamem, przytulając go, jakby ta podróż groziła mu utratą życia. Może i groziła, biorąc pod uwagę, że to Louis kierował.
  Gdy tylko wysiedliśmy z samochodów skierowaliśmy się do wielkiego budynku. Z uśmiechem stwierdziłam, że Mia i Zayn trzymają się za ręce. Jeszcze większą radość sprawił mi widok wściekłej i niesamowicie zazdrosnej Sami. Ciekawa byłam, jak wyglądałaby gdyby  przyłapała ich na całowaniu. Przysięgłam sobie, że tego dopilnuje. Mia się chyba nie obrazi.
  Minęło kilka godzin nim chłopcy wreszcie zostali wywołani. Szybko zjawiłyśmy się za kulisami, życząc wszystkim powodzenia [ tylko nie Harry`emu]. Za nim nasi przyjaciele weszli na scenę, daliśmy im kopa na szczęście.
  Zaczęło się. Wybrzmiały pierwsze tony piosenki, a już po chwili Liam począł śpiewać. Tuż po nim Niall, a następnie Harry. Z uśmiechem obserwowałam jego postać, delikatnie kołysząc się w takt muzyki. Był po prostu przepiękny. Natychmiast spuściłam wzrok, zawstydzona, gdy nasze spojrzenia się spotkały. Zdążyłam jeszcze tylko zauważyć figlarny uśmiech na jego twarzy.
  Z transu wyrwał mnie dziki aplauz publiczności, do którego od razu dołączyłam. Chłopcy dostali 3 razy "tak", po czym w podskokach podeszli do nas. Harry wystawił szeroko ramiona, ale nim zdążyłam zrobić w jego stronę krok, Valerie rzuciła się na niego. Zmrużyłam wojowniczo oczy i również rzuciłam się na Liama. Akurat stał tuż obok Harry`ego, tak, że w pewnym momencie nasze oczy się spotkały. Wystawiłam mu język, a następnie schowałam twarz we włosach Liama. Ten mocno odwzajemnił mój uścisk i nie puścił póki nie wyszliśmy na zewnątrz. Czyli przez kilka minut wisiałam na nim jak głupia, trzymając go mocniej ilekroć napotkałam zazdrosne spojrzenie Hazzy.
  Kilka godzin potem...
  Mieliśmy przez ten cały czas mieszkać w hotelu. Chłopcy zabrali bagaże, a my skierowałyśmy się w stronę recepcji.
  - Dzień Dobry - zaczęła Mia. - Mieliśmy tu rezerwacje. Dwa pokoje dwuosobowe i jeden pięcioosobowy. Moje nazwisko to Mia Colton.
  Kobieta przez chwilę szukała czegoś w komputerze, a następnie odparła zbolałym głosem:
  - Niestety, możemy państwu udostępnić tylko pokój czteroosobowy i pięcioosobowy. Przykro mi.
  Spojrzałyśmy wszystkie po sobie zrozpaczone.
  ***
  Mia opadła na nieduże łóżko i jęknęła. Valerie i Sami z obrzydzeniem rozglądały się po pokoju, a ja już planowałam mały psikus. 
  - I ja mam mieszkać... Tutaj? Z wami? - zapytała Valerie głosem podobnym do odgłosu wymiocin. No cóż, prawie takim jak zawsze. 
  - Oczywiście, że nie. - odparłam słodziutko, a następnie otworzyłam drzwi i pokazałam na wycieraczkę. - Ty będziesz spałą tu. 
  - Kpisz sobie?! - wybuchła Val. 
  - Jakżebym mogła? Kpić sobie? Z ciebie? - odpowiedziałam, trzepocząc powiekami. 
  Godzinę później pukałam razem z Mią do drzwi chłopaków, otworzył nam Niall [ jadł kanapkę] i nim cokolwiek powiedział, pociągnęłam brunetkę do środka. Louis robił coś na laptopie, Liam oglądał telewizję, Zayn robił kanapki, które Niall pochłaniał, a Harry najprawdopodobniej był  w łazience. 
  - Jeśli chcecie jeszcze zobaczyć Valerie i Sami, zabierzcie mnie od nich. Mówię wam, to się skończy bólem i krwią! - wybuchłam. 
  - O co chodzi? - zapytał spokojnie Liam. 
  - O co chodzi?! O co chodzi?! Ja ci zaraz powiem o co chodzi! Ta platynowa blondynka doprowadza mnie do szału! Jeszcze minuta z nią, a jutro robimy pogrzeb! A uwierzcie, nie chce mieć jej na sumieniu. 
  - Jest aż tak źle? - dopytywał się Liam. 
  - Jest jak w bajce. Przyszłam tutaj, ponieważ ta godzina spędzona z nią, była moją najlepszą godziną w życiu. - powiedziałam z sarkazmem. - Ja zostaję tu na noc. Mia też. 
  Louis zaśmiał się cicho, kręcąc głową. Liam westchnął ciężko, a Nial zajadał tym razem ciasto, całą swą uwagę poświęcając bitej śmietanie na nim. 
  - A więc? Żadnych kłótni? Sprzeciwów? Nalegań byśmy jednak dały spokój? - Nikt się nie odezwał. - No wiecie co?! A miałam przygotowaną piękna mowę! Układałam ją kilka minut! 
  - Jeśli chcesz możemy cię wyrzucić za drzwi - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i zaniemówiłam. 
  Harry stał na środku pokoju w samych bokserkach. Mokre kosmyki włosów przylepiały się mu do twarzy, a na szyi miał zawieszony ręcznik. Na ciele błyszczały mu jeszcze kropelki wody. Dopiero teraz zobaczyłam jego umięśniony tors w pełnej klasie. Na pewno chodził na siłownie przynajmniej raz w tygodniu. 
  Wyglądał jak młody Bóg. Przepięknie. Szczerze? Myślałam, że zemdleje. 
  Ale za to przełknęłam tylko ciszę i wbiłam wzrok w jakąś rzecz za nim. Nie mogłam pokazać jak na mnie działa. Gdy tylko podniosłam wzrok napotkałam jego spojrzenie i poczułam się, jakbym tonęła. Ale to bynajmniej nie z powodu głębi tych oczu. On po prosu... Te oczy... Wiało od nich chłodem i zimnem. Nie przypominał tego Harry`ego co 2 dni temu, kiedy niemal cały czas mnie  przytulał i uśmiechał się w moją stronę. Teraz... Teraz wyglądał jakby mnie nienawidził, gardził mną. 
  - Chyba podziękuje. Aha, Valerie wypłakuje oczy podczas twojej nieobecności. Jak chcesz mogę ci dać klucz do pokoju, byś ją pocieszył. Nie wątpię, że spędzicie upojną noc. - odgryzłam się. 
  - Chwila. Skąd masz tu klucz? - zapytał Liam. 
  Mia zachichotała. 
  - Zamknęła je w pokoju. - wyjaśniła. 
  Louis i Niall wybuchnęli śmiechem. Blondyn przy okazji opluł Zayna jabłkiem. 
  - Tak właściwie... To Sami zamknęłam w pokoju. Valerie jest w łazience - dodałam. 
 Lou zamilkł, by po chwili zaśmiać się dwa razy głośniej. 
 Uśmiechnęłam się do siebie i podeszłam do łóżka, na którym leżał Liam. Wskoczyłam do niego i przytuliłam się najmocniej jak umiałam. 
  - Obiecuje, że już będę grzeczna. Ale jak widzę ten plastik o mnie roznosi - wyszeptałam i zamknęłam oczy. Poczułam jak Liam obejmuje mnie ramieniem, dociskając do siebie. Uchyliłam leciutko powiekę i spostrzegłam jeszcze, jak Harry czerwony ze złości trzaska drzwiami do łazienki, a Zayn bierze Mię na ręce i idzie z nią do łóżka w kącie. Coś tam jej powiedział, lecz ja już odpływałam w sen. 
_____________________________
Od Boddie:  Rozdział średnio mi się podoba. Intrygę Sami, choć mamy już na nią pomysł, zostawiłam do napisania Chocolate997 :D Jak się Wam podoba? 
   

środa, 20 czerwca 2012

[8]- To, że jesteś z nią blisko to już wiem. Masz coś innego mi do powiedzenia?

Mia...
                   Nie miałam pojęcia co kombinuje Cass, ale nie podobał mi się perspektywa bycia sam na sam z Zaynem. Podniosłam się i ruszyłam na górę za Cassie, ale niestety mój plan ucieczki został udaremniony, bo szatyn złapał mnie za rękę.
     -Piękna piosenka.-powiedział będąc niebezpiecznie blisko. Spuściłam wzrok, by po raz kolejny nie widział jak się czerwienię. Chyba oddała bym wszystko by tę cechę zlikwidować. Zamrugała kilka razy powiekami i szybko otarłam łzy, zdając sobie sprawę, że płakałam gdy śpiewałam piosenkę.- Przepraszam cię za Sami.-spojrzałam na niego z wyrzutem i oddaliłam się o krok. Jego dłoń jednak nadal trzymała mój nadgarstek. Po chwili jego palce przeplotły się z moimi, a ja poczułam jak przechodzi mnie dreszczyk. Zayn usiadł na sofie i przyciągnął mnie do siebie sadzając sobie na kolanach. Byłam niewiele niższa od niego. Może z 10 centymetrów toteż śmiesznie wyglądałam. W ten sposób zrównywaliśmy się głowami.
    -To ona powinna mnie przeprosić.-powiedziałam wyplątując się z jego objęć i stając na przeciwko niego.
   -Ona na prawdę nie jest zła.-powiedział wstając. Cały czas robił to co ja.
   - To, że jesteś z nią blisko to już wiem. Masz coś innego mi do powiedzenia?-powiedziałam krzyżując dłonie na piersi. Zayn pokręcił przecząco głową i podszedł bliżej. Chciałam już odejść krok w tył, ale on objął mnie w tali i przyciągnął. Był zbyt silny, a ja powiem szczerze nie wiedziałam czy chcę się wyrywać. Nasze twarze były centymetry od siebie i czułam na sobie oddech chłopaka. Patrzyłam mu głęboko w oczy i widziałam w nich... Strach? Nie to niemożliwe... Może to ból? Gdy nasze usta miały się zejść nagle do środka weszła Sam. Spojrzałam na nią z przestrachem i dostrzegłam jak się czerwieni. Zayn jednak nadal trzymał mnie w objęciach w tej samej co wcześniej odległości i nie zwracał uwagi na szatynkę.
    -Czy przypadkiem nie przeszkadzam?-spytała wściekle i weszła pomiędzy nas. Spiorunowałam ją wzrokiem, ale w głębi duszy byłam jej wdzięczna. Znałam Zayna dwa dni i nie chciałam się zapędzać.
    -Niestety przeszkadzasz.-powiedział Zayn i trochę się nad nią nachylił jak nad dzieckiem.- Nie ważne... Mam dla ciebie wiadomość. Śpiewamy na castingu piosenkę Mii.-spojrzałam na niego zaskoczona i wytrzeszczyłam oczy.
    -To jest raczej solówka i w ogóle do was nie pasuje. Jest smętna i...-nim zdążyła dokończyć Zayn jej przerwał.
    - I piękna. A o podział się nie martw. Sam nas podzielę. I dziewczyny jadą z nami na casting.-powiedział wołając na dół resztę paczki. Gdy wszyscy byli już przy nas spytał czy może być moja piosenka, a wszyscy się zgodzili. Sam została najzwyczajniej w świecie przegłosowana.
***
      Dwa dni później:               
                               Musieliśmy jechać dwoma samochodami. W moim aucie była Cass, Zayn, Sam, Niall i oczywiście ja. Niall prowadził co moim zdaniem było skrajną nieodpowiedzialnością. Chociaż w drugim aucie prowadził Lou i on nie był wcale lepszym kierowcą. Na początku myślałam, że chcą nas zabić nim dojedziemy na miejsce. Denerwowałam się o wiele bardziej niż chłopaki, może to dlatego, że będą śpiewać moją piosenkę, a mianowicie ,,Long, long ago''. Tytuł wymyśliła Cass i na początku wydawał się być tandetny, ale z czasem przyzwyczailiśmy się. Przez całą drogę ściskałam dłoń Zayna, ale on nie marudził na ból. Może to dlatego, że byłam zbyt słaba. Chłopcy obiecali, że jeśli przejdą przez castingi nocujemy u nich. Pomysł wydawał się dobry, ale kiedy usłyszałam, ze Valerie i Sam też są zaproszone wkurzyłam się.
    Wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy w  kierunku wielkiego budynku. To właśnie w tym miejscu mieliśmy przeżyć kilka najbliższych godzin. Po wejściu do środka niechętnie puściłam dłoń Zayna. Przez te dwa dni dużo się zmieniło. Byliśmy nierozłączni oczywiście jako przyjaciele i nawet Sam zdawało się, że umilkła, ale to była cisz przed burzą. Poszłam z Cass, Valerie i Sam gdzieś usiąść, a chłopcy poszli po numerki. Czekaliśmy dość długo aż w końcu wywołali naszych chłopców. Weszłyśmy z nimi za kulisy szeroko się uśmiechając.
     -Jak się nazywacie?-spytał prowadzący program.
     -One Direction.-powiedział Liam który był najbliżej. Mężczyzna jeszcze coś mówił do chłopaków, ale mój wzrok był utkwiony w ciemnookiego szatyna. Nim weszli na scenę wszystkim po kolei dałyśmy kopa na szczęści, a do Zayna przytuliłam się. Odwzajemnił uścisk i po chwili wybiegli na scenę. Spojrzałam na Cass, która tak samo jak ja ściskała za nich kciuki. Sam i Valerie wyglądały na całkiem zrelaksowane. Ta pierwsza posyłała mi złowieszcze uśmieszki. Ona coś szykowała...
____________________
Od Chocolate: Może być. Jeszcze nie mam złowieszczego planu Sam w głowie, ale muszę coś wymyślić. Mam nadzieję, że Boddie mi w tym pomoże;D Miał być dłuższy, ale nie miałam na niego większego pomysłu więc wyszedł jaki wyszedł;D

piątek, 1 czerwca 2012

[7] - Naprawdę uważasz, że jestem aż tak głupi?

Cassie...
  Przez cały wieczór - noc zresztą też - szukałam odpowiedniej dla nich piosenki, żadna jednak nie trafiała w mój gust. Nawet piosenki, które miały zaszczyt trafić do zakładki "ulubione", jakoś mi do nich nie pasowały. W głowie pojawił mi sie nawet pomysł ułożenia własnej - gitarę mogłam pożyczyć od siostry. Zaraz jednak przypomniałam sobie, że nie potrafię grać, śpiewać, układać piosenek...
  Totalne beztalencie, pomyślałam, przeglądając you tube.
  Po pół godzinie zasnęłam.
  Obudził mnie dzwonek do drzwi, powtarzający się co kilka minut... a może sekund? Odkleiłam od twarzy kartkę i poprawiłam trochę rude włosy. Zdawałam sobie sprawę, że mogę wyglądać okropnie, ale by kogoś opieprzyć o dobijanie się nie musiałam wyglądać jak modelka. Zbiegłam ze schodów i zamaszyście otworzyłam drzwi, wrzeszcząc:
  - Dom państwa Garych tymczasowo nieczynny, proszę o zostawienie wiadomości w skrzynce pocztowej! Dziękuje za wysłuchanie, życzę miłego dnia! - Po czym zatrzasnęłam drzwi przed Loczkiem. 
  Zaraz, zaraz... Loczkiem?! 
  Natychmiast otworzyłam drzwi, uśmiechając się słodko. 
  - Dom państwa Garych tymczasowo czynny, proszę o szybkie przekazanie wiadomości, a następnie spieprzanie do blondyny za 2 zł. 
  Uśmiech znikł z ust Harry`ego w jednej chwili. Westchnął ciężko i wsadził stopę, tak bym nie mogła zamknąć drzwi. 
  - Cassie, błagam cię... - usłyszałam, a po chwili uderzyłam w ścianę. Był silny. Tak popchnął drzwi, że wylądowałam na ścianie jakieś kilka metrów dalej. - O matko, nic ci nie jest? Słaba jesteś...
  Uklęknął przy mnie, odgarniając mi włosy z twarzy. Podparłam się na łokciach i wychrypiałam: 
  - To ty jesteś za silny. Liam za wysoki, Niall za bardzo głodny, Louis za wielki śmieszek, a Zayn ma zbyt wielką klatę! 
  Harry zaśmiał się. 
  - Skąd wiesz jak wygląda jego klata? 
  - Miał prześwitujący podkoszulek! - westchnęłam, a następnie usiadłam. Gniew znów powrócił. - Przeprowadziłeś już przez ulice Valerie? Wiesz co, niemalże co kilka metrów stoją pojemniki na śmieci. jeden jest nawet na plastik! Wyrzućmy ją tam!
  - Cassie! - fuknął Harry, po czym spojrzał mi w oczy. Gdy chciałam odwrócić głowę, zabrał mnie za podbródek, zmuszając tym samym do spojrzenia na siebie. - Przepraszam cię za wczoraj... Chyba trochę przesadziliśmy.
  - Przesadzilibyście, gdybyście kochali się przy Palmie. Choć pewnie kobieta umarłaby tam z podniecenia. - Wyrwałam się mu i wstałam. - To twoje kluczyki? - Wskazałam na kluczyki leżące na ziemi. 
  Harry w roztargnieniu pomacał kieszenie. Po chwili kiwnął głową i sięgnął po nie, ale ja byłam szybsza. 
  - A twoje auto to..? 
  - Srebrne volvo. A co? 
  - Ależ nic... O właśnie, przedstawiałam ci moją siostrzyczkę, Melanie? Tam stoi.. - Harry odwrócił się, a ja pędem wybiegłam z domu, prostu do srebrnego volvo.Próbowałam otworzyć, lecz oczywiście na marne. Przeklęłam w myślach. 
   - Naprawdę uważasz, że jestem aż tak głupi? - usłyszałam za sobą Harry`ego. Odwróciłam się gwałtownie, uderzając w jego tors. Instynktownie oparłam się o auto, lecz nie wiele to dało. Nasze twarze dzieliło parę centymetrów. W dodatku Loczek oparł obie ręce po moich bokach. Stał za blisko nawet jeśli chciałam go kopnąć w krocze. 
  - Tak. - powiedziałam wreszcie. - Naprawdę uważam, że jesteś aż tak głupi. 
  Harry zbliżył swoją twarz bliżej, opierając swoje czoło o moje: 
  - Radzę wyjść z tego założenia, bo możesz się naprawdę zdziwić, kochanie. - wyszeptał, po czym odsunął się i pokazał mi prawdziwe kluczyki. 
  Droga minęła szybko i już po chwili staliśmy przed ich domem. No,no,no... Okazuje się, że z całej naszej paczki ja mieszkam najgorzej. Valerie się do tej paczki nie zalicza, ona zresztą pewnie i tak mieszka w schronisku. 
  Gdy tylko weszliśmy przywitał nas Niall zajadając paczkę chipsów. Matko, od wczoraj widzę tylko jak je.. Dlaczego on jest taki chudy?! W salonie powitał mnie brak obecności Val. Była Sami, ale jej łatwo się pozbyć. Spłoszyłam plastik, spłoszę pustak. Skierowałam   się w stronę Liama, mając zamiar po raz kolejny siąść mu na kolanach, Harry jednak mnie uprzedził i sam zabrał na swoje kolana. Nawet nie próbowałam sie wyrwać. Było mi za dobrze. 
  - To jest twój patent na podryw? - spytałam, nie odsuwając głowy od jego torsu. Wiedziałam, że jak to zrobię, znów będzie dzieliło mnie parę centymetrów od zielonych tęczówek. 
  - A co? Nie podoba ci się? - usłyszałam. 
  - Podobałoby mi sie bardziej, gdyby to było na oczach Valerie - odparłam. Odpowiedzi nie otrzymałam. Po chwili pojawiła się Mia z Lou. Coś tam sie stało między nią a Zaynem, ale ja całkowicie oddałam się sprawdzaniu mięśni Harry`ego. Nieświadomie przylgnęłam do niego, jak tylko mogłam najbardziej. A on mnie jeszcze dociskał, i choć nie widziałam jego twarzy, wiedziałam, że się uśmiechał. 
  Zareagowałam dopiero na oszczerstwa Sami względem Mii. Następnie brunetka zaśpiewała swoją piosenkę, co spotkało się z ogromna aprobatą z naszej strony. Kątem oka [ cały czas patrzyłam albo na Mię, albo na klatę Harry`ego] widziałam wyraz twarzy Zayna i nagle mnie olśniło. Tylko jakimś cudem uwolniłam się z uścisku Loczka [ kopnęłam go butem na koturnie w kostkę] i weszłam na ławę. 
  - Uwaga, uwaga! Sami, ty idziesz wynieść śmieci. Mówiąc "śmieci" mam na myśli ciebie. Niedaleko jest jakiś śmietniczek na plastik. Lou, Liam, Niall i Harry idą ze mną się spakować. Zayn, chyba nie będziesz miał mi za złę, jesli cię spakuje? - powiedziałam, patrząc mu znacząco w oczy. Chłopak natychmiast zrozumiał i pokręcił stanowczo głową. - Świetnie! Chłopaki na górę jazda! Sami wyjdziesz sama, albo pomogę. 
  Musiałam pomóc. Uwinęłam się z tym dość szybko i po chwili dołączyłam do chłopców na górze, zostawiając Mię i Zayna samych. 
_________________________
Od Boddie: Hm, myślę, że rozdział wyszedł mi dobrze. Miałam na niego ogromną wene, powiem szczerze, że nawet go kończyć nie chciałam xD :D. Ale tam.. Podoba się Wam?