Cassie...
Przez cały wieczór - noc zresztą też - szukałam odpowiedniej dla nich piosenki, żadna jednak nie trafiała w mój gust. Nawet piosenki, które miały zaszczyt trafić do zakładki "ulubione", jakoś mi do nich nie pasowały. W głowie pojawił mi sie nawet pomysł ułożenia własnej - gitarę mogłam pożyczyć od siostry. Zaraz jednak przypomniałam sobie, że nie potrafię grać, śpiewać, układać piosenek...
Totalne beztalencie, pomyślałam, przeglądając you tube.
Po pół godzinie zasnęłam.
Obudził mnie dzwonek do drzwi, powtarzający się co kilka minut... a może sekund? Odkleiłam od twarzy kartkę i poprawiłam trochę rude włosy. Zdawałam sobie sprawę, że mogę wyglądać okropnie, ale by kogoś opieprzyć o dobijanie się nie musiałam wyglądać jak modelka. Zbiegłam ze schodów i zamaszyście otworzyłam drzwi, wrzeszcząc:
- Dom państwa Garych tymczasowo nieczynny, proszę o zostawienie wiadomości w skrzynce pocztowej! Dziękuje za wysłuchanie, życzę miłego dnia! - Po czym zatrzasnęłam drzwi przed Loczkiem.
Zaraz, zaraz... Loczkiem?!
Natychmiast otworzyłam drzwi, uśmiechając się słodko.
- Dom państwa Garych tymczasowo czynny, proszę o szybkie przekazanie wiadomości, a następnie spieprzanie do blondyny za 2 zł.
Uśmiech znikł z ust Harry`ego w jednej chwili. Westchnął ciężko i wsadził stopę, tak bym nie mogła zamknąć drzwi.
- Cassie, błagam cię... - usłyszałam, a po chwili uderzyłam w ścianę. Był silny. Tak popchnął drzwi, że wylądowałam na ścianie jakieś kilka metrów dalej. - O matko, nic ci nie jest? Słaba jesteś...
Uklęknął przy mnie, odgarniając mi włosy z twarzy. Podparłam się na łokciach i wychrypiałam:
- To ty jesteś za silny. Liam za wysoki, Niall za bardzo głodny, Louis za wielki śmieszek, a Zayn ma zbyt wielką klatę!
Harry zaśmiał się.
- Skąd wiesz jak wygląda jego klata?
- Miał prześwitujący podkoszulek! - westchnęłam, a następnie usiadłam. Gniew znów powrócił. - Przeprowadziłeś już przez ulice Valerie? Wiesz co, niemalże co kilka metrów stoją pojemniki na śmieci. jeden jest nawet na plastik! Wyrzućmy ją tam!
- Cassie! - fuknął Harry, po czym spojrzał mi w oczy. Gdy chciałam odwrócić głowę, zabrał mnie za podbródek, zmuszając tym samym do spojrzenia na siebie. - Przepraszam cię za wczoraj... Chyba trochę przesadziliśmy.
- Przesadzilibyście, gdybyście kochali się przy Palmie. Choć pewnie kobieta umarłaby tam z podniecenia. - Wyrwałam się mu i wstałam. - To twoje kluczyki? - Wskazałam na kluczyki leżące na ziemi.
Harry w roztargnieniu pomacał kieszenie. Po chwili kiwnął głową i sięgnął po nie, ale ja byłam szybsza.
- A twoje auto to..?
- Srebrne volvo. A co?
- Ależ nic... O właśnie, przedstawiałam ci moją siostrzyczkę, Melanie? Tam stoi.. - Harry odwrócił się, a ja pędem wybiegłam z domu, prostu do srebrnego volvo.Próbowałam otworzyć, lecz oczywiście na marne. Przeklęłam w myślach.
- Naprawdę uważasz, że jestem aż tak głupi? - usłyszałam za sobą Harry`ego. Odwróciłam się gwałtownie, uderzając w jego tors. Instynktownie oparłam się o auto, lecz nie wiele to dało. Nasze twarze dzieliło parę centymetrów. W dodatku Loczek oparł obie ręce po moich bokach. Stał za blisko nawet jeśli chciałam go kopnąć w krocze.
- Tak. - powiedziałam wreszcie. - Naprawdę uważam, że jesteś aż tak głupi.
Harry zbliżył swoją twarz bliżej, opierając swoje czoło o moje:
- Radzę wyjść z tego założenia, bo możesz się naprawdę zdziwić, kochanie. - wyszeptał, po czym odsunął się i pokazał mi prawdziwe kluczyki.
Droga minęła szybko i już po chwili staliśmy przed ich domem. No,no,no... Okazuje się, że z całej naszej paczki ja mieszkam najgorzej. Valerie się do tej paczki nie zalicza, ona zresztą pewnie i tak mieszka w schronisku.
Gdy tylko weszliśmy przywitał nas Niall zajadając paczkę chipsów. Matko, od wczoraj widzę tylko jak je.. Dlaczego on jest taki chudy?! W salonie powitał mnie brak obecności Val. Była Sami, ale jej łatwo się pozbyć. Spłoszyłam plastik, spłoszę pustak. Skierowałam się w stronę Liama, mając zamiar po raz kolejny siąść mu na kolanach, Harry jednak mnie uprzedził i sam zabrał na swoje kolana. Nawet nie próbowałam sie wyrwać. Było mi za dobrze.
- To jest twój patent na podryw? - spytałam, nie odsuwając głowy od jego torsu. Wiedziałam, że jak to zrobię, znów będzie dzieliło mnie parę centymetrów od zielonych tęczówek.
- A co? Nie podoba ci się? - usłyszałam.
- Podobałoby mi sie bardziej, gdyby to było na oczach Valerie - odparłam. Odpowiedzi nie otrzymałam. Po chwili pojawiła się Mia z Lou. Coś tam sie stało między nią a Zaynem, ale ja całkowicie oddałam się sprawdzaniu mięśni Harry`ego. Nieświadomie przylgnęłam do niego, jak tylko mogłam najbardziej. A on mnie jeszcze dociskał, i choć nie widziałam jego twarzy, wiedziałam, że się uśmiechał.
Zareagowałam dopiero na oszczerstwa Sami względem Mii. Następnie brunetka zaśpiewała swoją piosenkę, co spotkało się z ogromna aprobatą z naszej strony. Kątem oka [ cały czas patrzyłam albo na Mię, albo na klatę Harry`ego] widziałam wyraz twarzy Zayna i nagle mnie olśniło. Tylko jakimś cudem uwolniłam się z uścisku Loczka [ kopnęłam go butem na koturnie w kostkę] i weszłam na ławę.
- Uwaga, uwaga! Sami, ty idziesz wynieść śmieci. Mówiąc "śmieci" mam na myśli ciebie. Niedaleko jest jakiś śmietniczek na plastik. Lou, Liam, Niall i Harry idą ze mną się spakować. Zayn, chyba nie będziesz miał mi za złę, jesli cię spakuje? - powiedziałam, patrząc mu znacząco w oczy. Chłopak natychmiast zrozumiał i pokręcił stanowczo głową. - Świetnie! Chłopaki na górę jazda! Sami wyjdziesz sama, albo pomogę.
Musiałam pomóc. Uwinęłam się z tym dość szybko i po chwili dołączyłam do chłopców na górze, zostawiając Mię i Zayna samych.
_________________________
Od Boddie: Hm, myślę, że rozdział wyszedł mi dobrze. Miałam na niego ogromną wene, powiem szczerze, że nawet go kończyć nie chciałam xD :D. Ale tam.. Podoba się Wam?
Trochę krótki... i niezbyt dużo się dzieje ale tak po za tym to jest dobry :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle rozwalają mnie teksty twojej bohaterki :)
Czekam na nn :)