piątek, 27 kwietnia 2012

[3] - Cassie... Proszę cię... Valerie jest ze mną, Sami z Zayn`em. Przysięgam, że nie narozrabia.

Cassie...
  Schowałam karteczkę z adresem od Mii do... 
  Cholera! Moja torebka! - wykrzyknęłam w myślach i panicznie zaczęłam rozglądać się wkoło, jakby zguba leżała tuż obok mnie. Przeklęłam cicho i podniosłam się z krzesła. 
  - Och... Idziesz już? Było nam bardzo miło cie poznać - usłyszałam Valerie. Blondynka uśmiechała się jadowicie, przyklejona do Harry`ego. 
  - Mi chłopaków również było miło poznać... Inne podgatunki ludzkie też... - odparłam słodko, patrząc na Sami, lecz zaraz przenosząc spojrzenia na Valerie. Z ust dziewczyny znikł uśmiech. Zmrużyła tylko oczy, po czym zaczęła całować Harry`ego... Nie, zaczęła lizać Harry`ego. 
  - Spokojnie... Valerie jest nieco... Hm, trudna, ale wytrzymasz z nią. - szepnął Liam. Odwróciłam się gwałtownie i uderzyłam w jego tors. Boże, jak on był wysoki! By spojrzeć mu w oczy, musiałam podnieść głowę jak najbardziej mogłam. A miałam szpilki... Zaczęłam tracić na samoocenie. 
  - Trudna?! - prychnęłam. - Trudne może być jakieś zadanie z fizyki, ale na pewno nie ta laleczka z wyprzedaży, o tam. Ja bym na twoim miejscu ratowała Hazza, nim go zje. 
  Liam zaśmiał się głośno. 
  - Na serio nie jest taka zła. Tylko bardzo zaborcza o Harry`ego. - wyjaśnił. 
  - Zauważyłam - mruknęłam. 
  Przez chwilę staliśmy w ciszy, przyglądając się sobie nawzajem. Odsunęłam się nieco skrępowana jego bliskością i zaczęłam szukać wzrokiem torebki. Musiałam sobie przypomnieć, gdzie ją zostawiłam. Miałam to wszystko! Komórkę, pieniądze, kluczyki od samochodu. Choć to chyba nawet lepiej, że zniknęły. Może uda mi się teraz namówić mamę na kupienie nowego auta, bo to zaczyna sie rozlatywać przy 80 km/h. 
  Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Liama. Spojrzałam na niego zdezorientowana, prosząc zarazem o ponowienie pytania.Chłopak zaśmiał się krótko i spytał: 
  - Zatańczysz? 
  Uśmiechnęłam się lekko i już miałam się zgodzić, gdy przypomniała się mi zguba. 
  - Wybacz, nie teraz. Poszukuje torebki. - odparła przepraszająco. 
  Brunet pokiwał w zrozumieniu głową. 
  - Pomogę. Jak wyglądała? 
  Opisałam mu ową rzecz i rozdzieliliśmy się. Liam "zatrudnił' jeszcze pozostałych chłopaków [ tylko nie Harry`ego] i po 20 minutach trzymałam w dłoniach moją czarną torebkę. Problem polegał na tym, że komórka i pieniądze zniknęły, a za to zostały kluczyki. 
  - Cholera... - przeklęłam. Chłopcom skłamałam jednak, że wszystko jest i nie mają się czym martwić. Już po kilku minutach miałam zaliczony taniec z Liamem, Louisem i Niallem. 
  A do domu wróciłam o 5.00. 
Kilka godzin potem...
  Stanęłam przed ogromną willą i jeszcze raz sprawdziłam adres. Poprawny. 
  O matko... Dom jak z moich snów, pomyślałam. Mia to musi mieć życie. Na pewno jest okropnie bogata... Mieszkać w czymś takim... 
  Podeszłam do drzwi, nadal z rozdziawioną buzią i nacisnęłam dzwonek. W między czasie poprawiłam włosy i sukienkę. Na dziś [ wiedząc, że będzie Liam ] ubrałam buty na wysokim koturnie, by nie musieć zadzierać głowy, ilekroć coś do mnie powie. Sukienka miała odcień ciemnego błękitu, bez ramiączek. Na to dżinsowa kamizelkę i jest. 
  Po chwili w drzwiach stanęła uśmiechnięta Mia i wpuściła mnie do środka. Trzeba było jej przyznać : wyglądała oszałamiająco.Długie brązowe włosy spięła w dwa luźne kucyki, a na siebie przyodziała też dość krótką sukienkę. A buty na obcasie, odcieniem pasujące do sukienki tylko wydłużały jej długi nogi. 
  W salonie było już wszystko gotowe. Pozostało czekać na pozostałych gości. 
  Dom w środku był jeszcze piękniejszy niż na zewnątrz. Istne królestwo, pomyślałam. Nie dość, że budynek wydawał się ciągnąć w nieskończoność, to w dodatku został niesamowicie urządzony. Nowocześnie. Widać było, że ojciec Mii ma gust. Raj, czysty raj, pomyślałam z ukłuciem zazdrości. Nie to co u mnie...
  Usiadłam na kanapie, bawiąc się swoim srebrnym wisiorkiem. Dostałam go od taty, kiedy sie wyprowadzał. Miałam wtedy 6 lat. Minęło 11 lat odkąd się rozwiedli. I zawsze jak o tym myślę coś mnie ściska za serce. Już go nawet nie pamiętałam. Minęło 11 lat odkąd ostatni raz widziałam tatę. Nie wiem gdzie jest, co robi, czy ma inną żonę... Inne dzieci. I czy tęskni za mną. Czy czasem o mnie myśli. Po chwili poczułam na policzku łzę, którą natychmiast wytarłam. Tylko mi się tu nie rozklejaj! - nakazałam sobie. - Dziś ma być udany wieczór, jasne?! Bez twoich narzekań na życie... 
  Z rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi.. Natychmiast rzuciłam się otworzyć, krzycząc do Mii, by się nie śpieszyła. Jeszcze raz poprawiłam sukienkę i przywołałam na usta uśmiech, po czym otworzyłam drzwi. 
  O Boże, czy on rośnie codziennie kilka centymetrów?! 
  Zadarłam głowę do góry by spojrzeć Liamowi w twarz. 
 - Cześć. - Wpuściłam go do środka. - Mia zaraz przyjdzie, robi coś w kuchni. 
  Po Liamie wszedł Zayn, następnie Louis, Niall [ " Mmm, czuje tu coś dobrego i smacznego. Umieram z głodu!" ]. Po Niallu Harry, uśmiechając się do mnie lekko. Odwzajemniłam uśmiech i już miałam zamknąć drzwi, gdy weszła przez nie blondynka. A za nią obiekt niezidentyfikowany. 
  Sami i Valerie. 
  - A wy co tu robicie?! - wykrzyknęłam zła. - To jest teren prywatny. Nie widzieliście tej tabliczki na zewnątrz? " Teren Prywatny. Zwierząt prosimy nie wprowadzać" - warknęłam. 
  Valerie zmrużyła oczy. 
  - Bywasz zabawna. Ja tu przyszłam z Harry`m. - odparła, po czym poklepała mnie po policzku. 
  Uśmiechnęłam się słodko. 
  - Jeszcze raz mnie tak klepniesz, a z czymś się pożegnasz. - wymruczałam. 
  - Cassie... Proszę cię... Valerie jest ze mną, Sami z Zayn`em. Przysięgam, że nie narozrabia. - usłyszałam przy uchu Harry`ego. 
  Westchnęłam. 
  - Nie martw się Val, niedaleko jest wypożyczalnia filmów, jakby co wypożyczymy ci Pszczółkę Maję. - powiedziałam złośliwie, a następnie nie czekając na jej reakcji, ani nie patrząc na Harry`ego weszłam do salonu. Zayn, Louis, Liam i Niall już siedzieli na kanapie - Niall delektował  się jakimś ciastem. Nagle przyszedł mi do głowy pomysł. Bez zastanowienia podeszłam do Liama i usiadłam mu na kolanach, kątem oka upewniając się, że Harry mnie widzi i jest zazdrosny. 
  Cóż, widział mnie. Lekko poczerwieniał. 
  Mam nadzieję, że z zazdrości, a nie z podniecenia jaki wywołał u niego pocałunek Valerie. Wieczorem muszę sprawdzić czy są wśród gość, a nie w sypialni, pomyślałam wściekle. 
  A następnie uśmiechnęłam się wesoło do zdziwionego Liama.
____________________________
Od Boddie: Napisałam go w jakieś 20 minut, jeśli nie mniej :D Mam nadzieję, że się Wam spodoba, bo mi tak :P
Info od Chocolate997: Ponieważ mamy cały rozdział stwierdziłam, że będą dodawane często... Możliwe że codziennie. Nie opłaca się tego wszystkiego trzymać w nieskończoność.

niedziela, 22 kwietnia 2012

[2],,Tęsknię i nie mogę doczekać się jutra;** Zayn''

                      Mia...
                  Usiadłam pomiędzy Cassie, a czarnowłosym. Dziewczyna dyskutowała o czymś z Liamem, a ja nie miałam najmniejszej ochoty tu być. Postanowiłam przemóc się i unieść wzrok. Spojrzałam w brązowe oczy chłopaka koło mnie i znieruchomiałam. Nie mogłam się opamiętać i nawet nie rozumiałam słów których do mnie mówił. Dopiero po krótkiej chwili zorientowałam się, że przedstawił się jako Zayn Malik.
-Może zatańczymy?-powiedział wstając i wyciągając do mnie dłoń. Przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam na przyjaciółkę.  Dziewczyna uśmiechnęła się i pchnęła mnie w jego stronę.
-Dobrze.-odparłam cicho i wstałam podając dłoń chłopakowi. Powędrowałam za nim na parkiet i właśnie wtedy zaczęła lecieć nowa piosenka. Wolna piosenka.  Chłopak cicho się zaśmiał. Najwidoczniej rozbawiła go moje zachowanie.- Okropnie tańczę. Będziesz miał siniaki na stopach.-powiedziałam odgarniając włosy z twarzy, a on głośno się roześmiał.
-Z gorszymi tancerkami tańczyłem.-powiedział z uśmiechem i obejmując mnie w pasie przyciągnął mnie do siebie. Uwiesiłam się na jego szyi, a przy tym kontem oka udało mi się dostrzec jak do Liama i Cass podchodzi chłopak z burzą loków na głowie. Po chwili zorientowałam się, że to ten sam w którego wpatrywała się Cassie.
-Kto to?-spytałam Zayna patrząc na Loczka.
-Hazza.-spojrzałam na niego jak na wariata, a ten cicho się zaśmiał.- Harry.- kołysaliśmy się w rytm muzyki i o dziwo ani raz nie stanęła chłopakowi na stopy. Na koniec piosenki pocałował mnie w rękę i podziękował za taniec.
-Może...-powiedziałam niepewnie. Zayn uśmiechnął się, zachęcając mnie bym dokończyła.- Przyjdziecie jutro do mnie z chłopakami? Nie mam zbytnio co robić sama w tym wielkim domu. Nie lubię być sama.-powiedziałam bawiąc się dłońmi. Nie kłamałam. Nasz dom był ogromny, prawie jak willa, a ja miałam kolejny dzień spędzić w nim sama. Podeszliśmy do baru, a Cass spojrzała na mnie z szerokim bananem na twarzy.
-Chłopaki co wy na to byśmy jutrzejszy dzień spędzili u Mii?-spytał chłopak siadając na jednym z krzeseł i przyciągając mnie do siebie. Cass spojrzała na mnie i uniosła jedną brew ku górze.
-Ty Cass też oczywiście.-powiedziałam cicho.
-No jasne! A będzie coś do jedzenia?!-wrzasnął blondyn, który stał koło Harrego.
-To Naill.-wytłumaczył mi Zayn.- Mu tylko jedno w głowie.-powiedział, po czym sam z siebie się zaśmiał. Tak uroczo się śmiał, że nie potrafiłam się powstrzymać i mu zawtórowałam.
-Będzie. Specjalnie dla ciebie coś ugotuję.-powiedziałam, a ten się oblizał i podbiegł do mnie mocno mnie ściskając.
-Już cię ubóstwiam!-cicho się zaśmiałam i spojrzałam na Cass. Nie zwracała na nas najmniejszej uwagi. Cały czas zawzięcie rozmawiała z Harrym. Nagle podeszły do nas dwie dziewczyny. Jedna usiadła Harremu na kolanach i namiętnie go pocałowała, a druga odepchnęła mnie od Zayna i pociągnęła go za sobą.
-Zaraz wracam!-krzyknął tylko puszczając mi oczko. Czułam jak się rumienię więc obróciłam się tyłem do niego i usiadłam na krzesełku.
-Jestem Cassie.-powiedziała rudowłosa spoglądając ze złością na jasną brunetkę.
-Dobrze wiedzieć.-odparła dziewczyna i wtuliła się z Hazze.
-Cassie ja będę się zbierać...-napisałam szybko na jakiejś karteczce mój adres i podałam go dziewczynie i z drugą karteczką postąpiłam tak samo tyle, że ją wręczyłam Liamowi. -Widzimy się jutro koło dwunastej.-powiedziałam ściskając ją i machając do reszty oddaliłam się. Nie sądziłam, ze ten wieczór może minąć mi tak dobrze. Pierwszy raz od dłuższego czasu bawiłam się świetnie na jakiejkolwiek imprezie. Wychodząc uderzyłam w kogoś, a był to Zayn.
-Idziesz już?-spytał smutno. Dopiero po chwili zorientowałam się, że koło niego stoi ta sama dziewczyna, która wcześniej go ,,porwała''.
-Tak... Dałam Liamowi swój adres. Będę na was czekać.-powiedziałam i mijając go wyszłam z domu. Powietrze na zewnątrz było chłodne i miłe. Byłam już kawałek od domu kiedy usłyszałam za sobą krzyk. Obróciłam się i zobaczyłam zasapanego szatyna.
-Nie dostałem twojego numeru telefonu.-powiedział oburzony. Zaśmiałam się i dałam mu swój numer.- A jeszcze jedno...-powiedział gdy chciałam już iść. Przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił.- Dobranoc i miłych snów. Niech ci się przyśni jutrzejszy obiad dla Nailla.-powiedział i pocałował mnie w policzek po czym znikł. Uśmiechnęłam się sama do siebie i przejechałam dłonią po policzku.  W domu byłam po około dziesięciu minutach. Od razu spojrzałam na zegarek na którym była godzina druga w nocy. Nie sądziłam, ze byłam tam tak długo. Z górnego piętra dało się słyszeć jęki Pameli. Zacisnęłam  dłonie w pięści i weszłam do łazienki ojca. Nie miałam zamiaru wchodzić na górne piętro i słuchać ich jęków. Było to dla mnie obrzydliwe i ohydne, a oni uważali to za pociągające. Odkręciłam kurek przy wannie i zrzuciłam z siebie czarną sukienkę. Miałam zamiar jutro ją oddać. Weszłam do gorącej wody i wygodnie się ułożyłam. Po dłuższej chwili usłyszałam jak ktoś dobija się do drzwi od łazienki.
-Mia!-wrzeszczał mój ojciec.- Ja muszę...zaraz...- a potem rozległ się tylko odgłos oznaczający, że mój ojczulek puścił pawia.
-Eh...-westchnęłam tylko i owijając się ręcznikiem wyszłam na zewnątrz. Przed samymi drzwiami był ogromna plama. Mój ojciec był doszczętnie pijamy i kompletnie nie kontaktował.- Tato... Chodź, prześpisz się i będzie dobrze. Jutro musisz iść do pracy.- położyłam ojca na kanapie gdy rozległ się dzwonek mojego telefonu. Szybko zmyłam podłogę i przeczytałam wiadomość. ,,Tęsknię i nie mogę doczekać się jutra;** Zayn''. Miałam ochotę wycałować wyświetlacz telefonu. Odpisałam szybko. ,,Ja też;**'' i położyłam się spać.
____________________
Od Chocolate997: Końcówka jest trochę naciągana, ale nie jest źle. I znowu startujemy jak gepardy z rozdziałami;D Hah... Muszę ukazać Zayna z innej perspektywy, ale to następnym razem;D

czwartek, 12 kwietnia 2012

[1] - No już, na co czekasz? Przebieraj się!

  Cassie...
  Ze śmiechem okręciłam się wokół własnej osi, po czym oparłam się zmęczona o ladę z przekąskami. Przez chwilę jeszcze obserwowałam z uśmiechem wygłupiającego się Jaspera, aż znikł w tłumie tańczących, łapiąc jeszcze przy okazji jakaś blondynkę i przyciągając ją do siebie. Pokręciłam ze śmiechem głową. Dziś go już na pewno nie znajdę. A szkoda wydawał się miły, mimo że znałam go jakieś 15 minut - bo tyle z nim tańczyłam. Złapał mnie w talii tak samo jak te blondynkę i bez słowa wciągnął na środek parkietu, wygłupiając się. 
  Odwróciłam się tyłem do parkietu i złapałam za jakaś szklankę. Mam nadzieję czystą. Nalałam sobie do niej ponczu, po czy  upiłam łyk, przyglądając się tańczącym. Wzrokiem przebiegałam po krótko ubranych dziewczętach, tańczących dość wyzywająco i pijanych chłopakach, którzy patrzyli na nie jak na cud. Przewróciłam oczami i w tej samej chwili spostrzegłam w drugim kącie pokoju postać z puszką w ręce i jakąś dziewczyną na kolanach. Zmrużyłam wściekle oczy i przeklęłam pod nosem. Zaczęłam iść w jej kierunku, postanawiając zrobić jeszcze lepszy użytek z ponczu i szklanki, którą trzymałam w ręce. 
  Kiedy już od owego mężczyzny dzieliło mnie parę metrów, wpadłam na kogoś rozlewając poncz. Cofnęłam się zdezorientowana i zamrugałam kilka razy powiekami. Cóż, poncz się skończył, ale szklanką nadal mogę mu przywalić, pomyślałam, a wściekłość znów we mnie narosła. Zaraz jednak uspokoiłam się, widząc wielką czerwoną plamę na sukience jakiejś dziewczyny. 
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam... - mówiłam ciągle, szukając u siebie chusteczki. Dopiero po chwili przypomniałam sobie, że w sukience nie mam kieszeni, a torebka... Cholera! Gdzie ja mam torebkę?! No to super, mam zajęcia na pozostałą część wieczoru, pomyślałam wściekła. 
  - Aż tak to źle wygląda? - spytała ze śmiechem brunetka, a ja jej zawtórowałam. Odetchnęłam głęboko, postanawiając spędzić tą noc wyłącznie na zabawie, z dala od zmartwień i problemów. Dziewczyna wydawała się sympatyczna i to nawet bardzo. Nie wydawało mi się, by należała do grupy tych pustych wapniaków, które przechodzą załamanie nerwowe z powodu rozmazanego tuszu do rzęs. Złapałam nastolatkę za dłoń i pociągnęłam w głąb sali, unikając wzrokiem fotela na którym zabawiał się George. 
  - Zaraz ci coś załatwię! - obiecałam i przyjrzałam się nowo poznanej. Brązowe włosy sięgały jej niemal do pasa, a tego samego koloru oczy z radością spoglądały na świat. Różowe usta miała ułożone w szeroki uśmiech. Dziewczyna była niezwykle szczupła, posiadała okropnie długie nogi, czego jej od razu pozazdrościłam. Do najwyższych nie należałam. Zresztą nie tylko figury mogłam pozazdrościć... Dziewczyna ogólnie była śliczna. 
 - Spokojnie. Nic mi nie jest - odparła brunetka. W tym samym momencie muzyka ucichła, a pięciu chłopaków, którzy dawali "koncert" zeszło ze sceny. 
  - Jestem Cassie- powiedziałam, poprawiając włosy. 
  - Mia - odpowiedziała brunetka i nagle pobladła. Nawet w dość zacienionym pokoju, można było dojrzeć, ze straciła kolory. Zaniepokoiłam się. 
  - Wszystko ok? - spytałam zmartwionym głosem. 
  Mia pokiwała głową, stając w miejscu. Dopiero wtedy zorientowałam się o co chodzi. 
  Przed nami stało pięciu przystojnych chłopców. To ci co dawali koncert, skojarzyłam. Zerknęłam z ukosa na Mije. Chyba rzadko ma styczność z chłopakami, skoro tak na nich reaguje, pomyślałam. 
  - Cześć - powiedziałam w końcu, uśmiechając się miło. - Świetny koncert. Mia poparła mnie kiwając głową. Wywróciłam rozbawiona oczami. Czy ona w ogóle kiedyś miała chłopaka?!
  - Dzięki - odpowiedział wysoki, najwyższy z nich wszystkich brunet. Przy nim czułą się jeszcze mniejsza, mimo, że ubrałam dziś buty na koturnie. - Jestem Liam. 
  - Cassie. - odparłam, uśmiechając się szerzej. - A to Mia. 
  Brunetka również wyszczerzyła się do chłopaków, dłońmi próbując zakryć wielką, czerwoną plamę na sukience. 
  - A teraz wybaczcie, chłopcy, lecz poszukujemy dawczyni sukienki. Innymi mówić idziemy do jakiejś sypialni. - powiedziałam, łapiąc Mię pod ramię. Zrobiłam krok do przodu, ale chłopak stojący przede mną nie ruszył się z miejsca. Podniosłam wzrok i natrafiłam na piękne zielone tęczówki, jednego z nich. Przez chwilę stałam tam patrząc w jego oczu, z najprawdopodobniej otwartą buzią. Dopiero, gdy poczułam lekkie szarpnięcie ze strony Mii, wydukałam: 
  - Przepraszam? 
  Chłopak stał jeszcze przez chwilę, uśmiechając się do mnie, nim posłusznie odsunął się na bok. Natychmiast ruszyłam w stronę jednej z sypialni, nie oglądając się już. Czułam jednak na sobie jego wzrok i tylko jakimś cudem powstrzymałam chęć podbiegnięcia do niego i przytulenia się. Wbiłam paznokcie w ramię Mii i skręciłam w nieduży korytarz, a następnie pewnym ruchem otworzyłam jedne z kilku drzwi, wchodząc do środka. Zaświeciłam światło i poszukałam wzrokiem jakiejś szafy. W tym domu mieszkały dwie pary bliźniaczek, co daje 4 szafy. Na pewno coś się tu znajdzie. 
  Otworzyłam komodę na oścież i zaczęłam wertować jej zawartość. Wreszcie, po kilku minutach wyciągnęłam czarną, dość krótką sukienkę. Pokazałam ją Mii, na co ta kiwnęła głową.
  - Ale na pewno mogę...? - zaczęła niepewnie.
  - Oczywiście! Założę się, że owa dawczyni nie zauważy nawet zguby. - przerwałam jej, wciskając do ręki sukienkę. Następnie przysiadłam na łóżku. Mia przez chwilę stała nie wiedząc co ma zrobić. 
  - No już, na co czekasz? Przebieraj się! - ponagliłam ją. A widząc jej wahanie dodałam: - Chyba masz na sobie bieliznę? Jeśli tak, dlaczego się wstydzisz? 
  Brunetka patrzyła na mnie zdziwiona, lecz poddała się z westchnieniem i zaczęła rozpinać swoją sukienkę. 
  Po kilku minutach była gotowa i uśmiechnięta od ucha do ucha, przeglądała się w wielkim lustrze, które zajmowała pół ściany. Sukienka wynaleziona przeze mnie idealnie uwydatniała figurę Mii, podkreślając jej długie nogi i szczupłą talię. 
  Zaśmiałam się cicho i wywróciłam oczami, łapiąc ją za rękę. 
  - No chodźże już! - Pociągnąłem ją w stronę drzwi, a następnie na parkiet. Szybko znalazłam wzrokiem Liama - siedział przy "barze" razem z jakimś czarnowłosym chłopakiem - a następnie zmusiłam Mię, do podejścia tam. Poprawiłam włosy sobie i jej, po czym siadłam przy Liamie. 
  - Cześć znowu. Tęskniliście? - zapytałam ze śmiechem. 
  Wcześniej jednak upewniłam się, że George wszystko widzi i pęka z zazdrości. 
____________________________
Od Boddie:  Przyznam, że myślałam chyba z 10 minut jak to zacząć. Nie miałam żadnego pomysłu, dopiero czytając czat z dziewczynami na twitcamie z Liamem mnie olśniło ^^ Sądzę, że nie wyszło źle... A Wam? Jak się podoba?

sobota, 7 kwietnia 2012

Prolog

Mia...
                   Mimo, ze traktuje każdy dzień jak ostatni są one nudne i szare. Musiałam coś z tym zrobić. Nie mogłam pozwolić, by te myśli znów nawróciły. ,,Ostatnio było za blisko...''. Pomyślałam obejmując się ramionami. Przywołałam wspomnienie z przed miesiąca, ale szybko je odgoniłam. Pamiętałam każdą sekundę, każde moje uczucie które mnie ogarniało. To było okropne, ale przecież nikt nie powiedział, że życie jest piękne i kolorowe jak tęcza. Przykucnęłam opierając się o drzewo i wzięłam głęboki wdech. W tym lesie powietrze było takie inne, a i wyciszyć się było tu łatwiej. Nie zwracając uwagi na padający deszcz wyszłam spod drzew i uniosłam do góry twarz. Niebo było pochmurne i zapowiadało się na burzę, ale nie miało to większego znaczenia. Odgarnęłam opadające mi na twarz włosy i otworzyłam usta wpuszczając do środka deszczówkę. Tę piękną chwilę zepsuł dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz i poczerwieniałam na twarzy. Czego ona znowu chciała? Odebrałam niechętnie i przyłożyłam słuchawkę do ucha.
-Mia gdzie ty się podziewasz do cholery?! Zaraz wyjeżdżam z ojcem na imprezę, a ty nawet nie raczysz się zjawić.-powiedziała oburzona kobieta, prawie na mnie krzycząc.
-A po co ja wam? Wcześniej mnie wyganialiście w domu, jakbym wam przeszkadzała w domu mimo, że was interesuje tylko łóżko.-powiedziałam zadowolona z siebie i przeszłam przez korzeń.
-Jak ty się do mnie odzywasz smarkulo?! Natychmiast wracaj do...- nim zdążyła dokończyć rozłączyłam się. Nigdy nie trawiłam Pameli. Była dla mnie jak wrzód na dupie i nie mogłam się jej pozbyć, a ona tylko naciągała ojca na kolejne wydatki.
                 Złapałam za klamkę od drzwi, ale tak jak się spodziewałam nikogo już nie było w domu. Wyjęłam z pod doniczki klucz od drzwi i weszłam do środka. W mieszkaniu było czyściutko, co też było zasługą Pameli. To był chyba jedyny plus z jej pobytu tutaj. Włączyłam laptopa i weszłam na facebooka. Na stronie głównej od razu rzucił mi się w oczy ogłoszenie od nieznanej mi osoby. Przyjmowałam zaproszenia od wszystkich, a i tak mało osób mi je wysyłało. Mówiło ono, że niedaleko organizowana jest impreza. Postanowiłam się na nie wybrać. Chociażby tylko po to by zobaczyć co się będzie ciało, a nóż będzie fajnie? Szybko wyłączyłam laptopa i zabrałam się za szukanie ciuchów.
***
                   Drzwi od domu były otwarte, a z środka słychać było głośną muzykę. To właśnie po tym stwierdziłam, że to tu. Weszłam do środka trochę niepewna co tam zastanę. Jednak impreza była już dobrze w połowie. Na scenie śpiewała piątka chłopaków. Stanęłam w drzwiach i oparłam się o ich framugę. Takiej muzyki można było słuchać bez przerwy. Każdy miał swoją solówkę. Widząc jak jeden z nich mi się przygląda spuściłam wzrok i utkwiłam go w stopach. Nagle ktoś na mnie wpadł i oblał mnie ponczem. Zapowietrzyłam się i spojrzałam na rudowłosą dziewczynę. Usta miała rozdziawione, a oczy wpatrywały się w moją sukienkę.
-Przepraszam, przepraszam, przepraszam...-mówiła jak w śnie. Cicho się zaśmiałam i spytałam.
-Aż tak źle to wygląda?-dziewczyna zaśmiała się i pociągnęła mnie w głąb sali.
-Zaraz ci coś załatwię. Nie martw się.-powiedziała niebiesko oka i przyjrzała się mi. Jej oczy hipnotyzowały, a pełne usta... Była po prostu przepiękna.
-Spokojnie. Nic mi nie jest.-nagle muzyka ustała, a chłopcy zeszli ze sceny. Jak tylko zobaczyłam, że kierują się w naszą stronę myślałam, że spłonę ze wstydu.
-Jestem Cassie.-powiedziała dziewczyna i poprawiła włosy.
-Mia.-odparłam i blado się uśmiechnęłam. Gdy piątka przystojniaków stanęła przed nami przełknęłam głośno ślinę. Cały czas czułam, że jeden z nich przygląda mi się uważnie, ale nie umiałam stwierdzić który. 
__________
Od Chocolate997:  Jak wam się podoba prolog? Według mnie wyszedł dobry i dość ciekawy. Ostatnio polubiłam 1D więc to opowiadanie będzie o nich. Nie wiem co wam zbytnio napisać. Po prostu miłego czytania!
Od Boddie: Kocham 1D, więc prowadzenie tego bloga będzie czystą przyjemnością :D  Mam nadzieje, ze blog się spodoba i będziecie go chętnie odwiedzać, no i  czytać rozdziały :P Cóż.. Ja tez nie wiem za bardzo co napisać, więc... Hm, miłego czytania! :P