czwartek, 12 kwietnia 2012

[1] - No już, na co czekasz? Przebieraj się!

  Cassie...
  Ze śmiechem okręciłam się wokół własnej osi, po czym oparłam się zmęczona o ladę z przekąskami. Przez chwilę jeszcze obserwowałam z uśmiechem wygłupiającego się Jaspera, aż znikł w tłumie tańczących, łapiąc jeszcze przy okazji jakaś blondynkę i przyciągając ją do siebie. Pokręciłam ze śmiechem głową. Dziś go już na pewno nie znajdę. A szkoda wydawał się miły, mimo że znałam go jakieś 15 minut - bo tyle z nim tańczyłam. Złapał mnie w talii tak samo jak te blondynkę i bez słowa wciągnął na środek parkietu, wygłupiając się. 
  Odwróciłam się tyłem do parkietu i złapałam za jakaś szklankę. Mam nadzieję czystą. Nalałam sobie do niej ponczu, po czy  upiłam łyk, przyglądając się tańczącym. Wzrokiem przebiegałam po krótko ubranych dziewczętach, tańczących dość wyzywająco i pijanych chłopakach, którzy patrzyli na nie jak na cud. Przewróciłam oczami i w tej samej chwili spostrzegłam w drugim kącie pokoju postać z puszką w ręce i jakąś dziewczyną na kolanach. Zmrużyłam wściekle oczy i przeklęłam pod nosem. Zaczęłam iść w jej kierunku, postanawiając zrobić jeszcze lepszy użytek z ponczu i szklanki, którą trzymałam w ręce. 
  Kiedy już od owego mężczyzny dzieliło mnie parę metrów, wpadłam na kogoś rozlewając poncz. Cofnęłam się zdezorientowana i zamrugałam kilka razy powiekami. Cóż, poncz się skończył, ale szklanką nadal mogę mu przywalić, pomyślałam, a wściekłość znów we mnie narosła. Zaraz jednak uspokoiłam się, widząc wielką czerwoną plamę na sukience jakiejś dziewczyny. 
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam... - mówiłam ciągle, szukając u siebie chusteczki. Dopiero po chwili przypomniałam sobie, że w sukience nie mam kieszeni, a torebka... Cholera! Gdzie ja mam torebkę?! No to super, mam zajęcia na pozostałą część wieczoru, pomyślałam wściekła. 
  - Aż tak to źle wygląda? - spytała ze śmiechem brunetka, a ja jej zawtórowałam. Odetchnęłam głęboko, postanawiając spędzić tą noc wyłącznie na zabawie, z dala od zmartwień i problemów. Dziewczyna wydawała się sympatyczna i to nawet bardzo. Nie wydawało mi się, by należała do grupy tych pustych wapniaków, które przechodzą załamanie nerwowe z powodu rozmazanego tuszu do rzęs. Złapałam nastolatkę za dłoń i pociągnęłam w głąb sali, unikając wzrokiem fotela na którym zabawiał się George. 
  - Zaraz ci coś załatwię! - obiecałam i przyjrzałam się nowo poznanej. Brązowe włosy sięgały jej niemal do pasa, a tego samego koloru oczy z radością spoglądały na świat. Różowe usta miała ułożone w szeroki uśmiech. Dziewczyna była niezwykle szczupła, posiadała okropnie długie nogi, czego jej od razu pozazdrościłam. Do najwyższych nie należałam. Zresztą nie tylko figury mogłam pozazdrościć... Dziewczyna ogólnie była śliczna. 
 - Spokojnie. Nic mi nie jest - odparła brunetka. W tym samym momencie muzyka ucichła, a pięciu chłopaków, którzy dawali "koncert" zeszło ze sceny. 
  - Jestem Cassie- powiedziałam, poprawiając włosy. 
  - Mia - odpowiedziała brunetka i nagle pobladła. Nawet w dość zacienionym pokoju, można było dojrzeć, ze straciła kolory. Zaniepokoiłam się. 
  - Wszystko ok? - spytałam zmartwionym głosem. 
  Mia pokiwała głową, stając w miejscu. Dopiero wtedy zorientowałam się o co chodzi. 
  Przed nami stało pięciu przystojnych chłopców. To ci co dawali koncert, skojarzyłam. Zerknęłam z ukosa na Mije. Chyba rzadko ma styczność z chłopakami, skoro tak na nich reaguje, pomyślałam. 
  - Cześć - powiedziałam w końcu, uśmiechając się miło. - Świetny koncert. Mia poparła mnie kiwając głową. Wywróciłam rozbawiona oczami. Czy ona w ogóle kiedyś miała chłopaka?!
  - Dzięki - odpowiedział wysoki, najwyższy z nich wszystkich brunet. Przy nim czułą się jeszcze mniejsza, mimo, że ubrałam dziś buty na koturnie. - Jestem Liam. 
  - Cassie. - odparłam, uśmiechając się szerzej. - A to Mia. 
  Brunetka również wyszczerzyła się do chłopaków, dłońmi próbując zakryć wielką, czerwoną plamę na sukience. 
  - A teraz wybaczcie, chłopcy, lecz poszukujemy dawczyni sukienki. Innymi mówić idziemy do jakiejś sypialni. - powiedziałam, łapiąc Mię pod ramię. Zrobiłam krok do przodu, ale chłopak stojący przede mną nie ruszył się z miejsca. Podniosłam wzrok i natrafiłam na piękne zielone tęczówki, jednego z nich. Przez chwilę stałam tam patrząc w jego oczu, z najprawdopodobniej otwartą buzią. Dopiero, gdy poczułam lekkie szarpnięcie ze strony Mii, wydukałam: 
  - Przepraszam? 
  Chłopak stał jeszcze przez chwilę, uśmiechając się do mnie, nim posłusznie odsunął się na bok. Natychmiast ruszyłam w stronę jednej z sypialni, nie oglądając się już. Czułam jednak na sobie jego wzrok i tylko jakimś cudem powstrzymałam chęć podbiegnięcia do niego i przytulenia się. Wbiłam paznokcie w ramię Mii i skręciłam w nieduży korytarz, a następnie pewnym ruchem otworzyłam jedne z kilku drzwi, wchodząc do środka. Zaświeciłam światło i poszukałam wzrokiem jakiejś szafy. W tym domu mieszkały dwie pary bliźniaczek, co daje 4 szafy. Na pewno coś się tu znajdzie. 
  Otworzyłam komodę na oścież i zaczęłam wertować jej zawartość. Wreszcie, po kilku minutach wyciągnęłam czarną, dość krótką sukienkę. Pokazałam ją Mii, na co ta kiwnęła głową.
  - Ale na pewno mogę...? - zaczęła niepewnie.
  - Oczywiście! Założę się, że owa dawczyni nie zauważy nawet zguby. - przerwałam jej, wciskając do ręki sukienkę. Następnie przysiadłam na łóżku. Mia przez chwilę stała nie wiedząc co ma zrobić. 
  - No już, na co czekasz? Przebieraj się! - ponagliłam ją. A widząc jej wahanie dodałam: - Chyba masz na sobie bieliznę? Jeśli tak, dlaczego się wstydzisz? 
  Brunetka patrzyła na mnie zdziwiona, lecz poddała się z westchnieniem i zaczęła rozpinać swoją sukienkę. 
  Po kilku minutach była gotowa i uśmiechnięta od ucha do ucha, przeglądała się w wielkim lustrze, które zajmowała pół ściany. Sukienka wynaleziona przeze mnie idealnie uwydatniała figurę Mii, podkreślając jej długie nogi i szczupłą talię. 
  Zaśmiałam się cicho i wywróciłam oczami, łapiąc ją za rękę. 
  - No chodźże już! - Pociągnąłem ją w stronę drzwi, a następnie na parkiet. Szybko znalazłam wzrokiem Liama - siedział przy "barze" razem z jakimś czarnowłosym chłopakiem - a następnie zmusiłam Mię, do podejścia tam. Poprawiłam włosy sobie i jej, po czym siadłam przy Liamie. 
  - Cześć znowu. Tęskniliście? - zapytałam ze śmiechem. 
  Wcześniej jednak upewniłam się, że George wszystko widzi i pęka z zazdrości. 
____________________________
Od Boddie:  Przyznam, że myślałam chyba z 10 minut jak to zacząć. Nie miałam żadnego pomysłu, dopiero czytając czat z dziewczynami na twitcamie z Liamem mnie olśniło ^^ Sądzę, że nie wyszło źle... A Wam? Jak się podoba?

1 komentarz:

  1. Rozdział mi się bardzo podoba :)
    Jest w nim delikatnie rozwinięcie akcji :)
    Uwielbiam Liama :D I Zayna :) No i Harrego :D Jeszcze Nialla :) I Louisa :D Wszystkich ich kocham :D
    Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń