Cassie...
Przez chwilę stałam zdezorientowana. Dopiero po kilku sekundach stanowczo odepchnęłam od siebie Loczka, sapiąc ze złości.
Minęła chwila nim wreszcie się odezwałam:
- Wynoś się... - wysyczałam przez zęby.
Harry spojrzał na mnie smutnym wzrokiem i zrobił krok do przodu - od razu odskoczyłam do tyłu.
- Cassie, proszę wysłuchaj mnie... - zaczął, lecz nie dane było mu dokończyć.
- Nie! Nie, Harry! Zostaw mnie w spokoju! Chcę zapomnieć! Mam już dość! Zawsze jak już wszystko zaczyna się naprawiać, staje na dobrej drodze, ktoś to wali! Ja albo ty! Ja już nie chcę, nie mogę dłużej tego znieść! - wrzasnęłam. Poczułam jak moje oczy napełniają się łzami. Zamknęłam powieki, by Harry nie spostrzegł ich i cofnęłam się aż pod ścianę. - Najwyraźniej twoim przeznaczeniem jest Valerie, a ja...
- Ja jej nie kocham do cholery! - usłyszałam wściekły głos Hazzy. Zapadła cisza, którą przerwał wreszcie Harry. - Ja kocham tylko ciebie. Zawsze kochałem. - wyszeptał tuż przy moim uchu. Wystraszona otworzyłam szeroko oczy, lecz nie miałam już gdzie uciec. Loczek oparł obie dłonie po moich bokach, umożliwiając mi tym samym jakikolwiek ruch. Ciągnął dalej: - Już od pierwszego wejrzenia, tam na tej imprezie cię pokochałem. Nie, nigdy nie byłaś mi obojętna, Cassie. To w Valerie się zauroczyłem, ale później spotkałem ciebie. A Valerie wszystko tylko utrudniała. Nie chciałem jej odrzucić, bałem się, ze to ją zrani...
- Więc wolałeś zranić mnie? - spytałam ostro.
Harry przez chwilę nie odpowiadał, po czym pogłaskał mnie po policzku i pokręcił głową.
- Nigdy nie chciałem cię zranić. Cassie, ja po prostu...Nie chciałem zawieść zespołu, a menadżer twierdził, że taki trójkąt miłosny - ja, ty i Valerie - podekscytuje ludzi. Będą chcieli więcej informacji o nas i tak dalej... A to sprawi, że będziemy na pierwszych stronach, ludzie będą głosować na nas. - znów pokręcił głową. - Sława zakręciła mi w głowie. Jakimś cudem przyćmiła mi ciebie. Ale gdy wyjechałaś... Nawet nie wiesz jak bardzo cierpiałem, nie mogąc cię oglądać każdego dnia, słyszeć twojego głosu. Próbowałem się dostać do Mi, by powiedziała mi gdzie jesteś, ale menadżer zabronił mi kontaktowania się z nią. Och, Cass, popełniłem największe głupstwo w życiu. Okłamałem cię i straciłem. Podle oszukałem, dla swoich zachcianek. Ale Cassie, przeżyłam też niemal depresje, gdy po tygodniu cię nie ujrzałem. Żadna fanka, sława czy pieniądze nie mogły się z tobą równać. Żyłem umierając. Umierając żyłem. Cass, brakuje mi ciebie, tak cholernie mi ciebie brakuje! Nie potrafię bez ciebie funkcjonować, a wszystko bez ciebie traci sens. Podczas tych kilku dni, praktycznie nie żyłem. Robiłem tylko to co mi kazali, to co musiałem zrobić. Nie chciałem zawieść i zranić przyjaciół. Ale to ty byłaś cały czas w moim sercu, nie Valerie czy jakakolwiek inna dziewczyna! Cass, do cholery przebacz mi albo zabij!
Stałam jak wyryta, słuchając jego słów. Skończywszy Harry musnął lekko swoimi ustami moje wargi, odsuwając się dosłownie na milimetr.
Nie wiedziałam co zrobić, powiedzieć, jak się zachować. Rozum krzyczał - wywal go przez okno, ale serce... Serce znów dało się uwieść jemu urokowi. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak okropnie mi go brakowało. Jak strasznie brakowało mi dotyku jego rąk, bliskości ciała, pocałunków czy spojrzeń.Nie potrafiłabym znów przetrwać tych kilka tygodni z dala od niego. Potrzebowałam go jak powietrza, nie on był moim powietrzem. Tak jakby, kiedy tylko go spotkałam Harry zabrał mi wszystko - umysł, serce i wiele więcej. I nie oddał. Musiałam go mieć przy sobie, musiałam!
Poczułam jak trzęsie mi się broda. Zaraz się rozbeczę, pomyślałam. Ale, za ni to się stanie...
Przyciągnęłam do siebie Harry`ego, wbijając się w jego wargi. Chłopak natychmiast oddał. Po chwili chwycił mnie w pasie i nie przerywając pocałunki, obrócił mnie wokół własnej osi, przytulając jednocześnie mocno. Poczułam jak po policzkach spływają mi łzy. Ale nie łzy bólu i cierpienia. Łzy szczęścia.
Minęła chwila nim wreszcie się odezwałam:
- Wynoś się... - wysyczałam przez zęby.
Harry spojrzał na mnie smutnym wzrokiem i zrobił krok do przodu - od razu odskoczyłam do tyłu.
- Cassie, proszę wysłuchaj mnie... - zaczął, lecz nie dane było mu dokończyć.
- Nie! Nie, Harry! Zostaw mnie w spokoju! Chcę zapomnieć! Mam już dość! Zawsze jak już wszystko zaczyna się naprawiać, staje na dobrej drodze, ktoś to wali! Ja albo ty! Ja już nie chcę, nie mogę dłużej tego znieść! - wrzasnęłam. Poczułam jak moje oczy napełniają się łzami. Zamknęłam powieki, by Harry nie spostrzegł ich i cofnęłam się aż pod ścianę. - Najwyraźniej twoim przeznaczeniem jest Valerie, a ja...
- Ja jej nie kocham do cholery! - usłyszałam wściekły głos Hazzy. Zapadła cisza, którą przerwał wreszcie Harry. - Ja kocham tylko ciebie. Zawsze kochałem. - wyszeptał tuż przy moim uchu. Wystraszona otworzyłam szeroko oczy, lecz nie miałam już gdzie uciec. Loczek oparł obie dłonie po moich bokach, umożliwiając mi tym samym jakikolwiek ruch. Ciągnął dalej: - Już od pierwszego wejrzenia, tam na tej imprezie cię pokochałem. Nie, nigdy nie byłaś mi obojętna, Cassie. To w Valerie się zauroczyłem, ale później spotkałem ciebie. A Valerie wszystko tylko utrudniała. Nie chciałem jej odrzucić, bałem się, ze to ją zrani...
- Więc wolałeś zranić mnie? - spytałam ostro.
Harry przez chwilę nie odpowiadał, po czym pogłaskał mnie po policzku i pokręcił głową.
- Nigdy nie chciałem cię zranić. Cassie, ja po prostu...Nie chciałem zawieść zespołu, a menadżer twierdził, że taki trójkąt miłosny - ja, ty i Valerie - podekscytuje ludzi. Będą chcieli więcej informacji o nas i tak dalej... A to sprawi, że będziemy na pierwszych stronach, ludzie będą głosować na nas. - znów pokręcił głową. - Sława zakręciła mi w głowie. Jakimś cudem przyćmiła mi ciebie. Ale gdy wyjechałaś... Nawet nie wiesz jak bardzo cierpiałem, nie mogąc cię oglądać każdego dnia, słyszeć twojego głosu. Próbowałem się dostać do Mi, by powiedziała mi gdzie jesteś, ale menadżer zabronił mi kontaktowania się z nią. Och, Cass, popełniłem największe głupstwo w życiu. Okłamałem cię i straciłem. Podle oszukałem, dla swoich zachcianek. Ale Cassie, przeżyłam też niemal depresje, gdy po tygodniu cię nie ujrzałem. Żadna fanka, sława czy pieniądze nie mogły się z tobą równać. Żyłem umierając. Umierając żyłem. Cass, brakuje mi ciebie, tak cholernie mi ciebie brakuje! Nie potrafię bez ciebie funkcjonować, a wszystko bez ciebie traci sens. Podczas tych kilku dni, praktycznie nie żyłem. Robiłem tylko to co mi kazali, to co musiałem zrobić. Nie chciałem zawieść i zranić przyjaciół. Ale to ty byłaś cały czas w moim sercu, nie Valerie czy jakakolwiek inna dziewczyna! Cass, do cholery przebacz mi albo zabij!
Stałam jak wyryta, słuchając jego słów. Skończywszy Harry musnął lekko swoimi ustami moje wargi, odsuwając się dosłownie na milimetr.
Nie wiedziałam co zrobić, powiedzieć, jak się zachować. Rozum krzyczał - wywal go przez okno, ale serce... Serce znów dało się uwieść jemu urokowi. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak okropnie mi go brakowało. Jak strasznie brakowało mi dotyku jego rąk, bliskości ciała, pocałunków czy spojrzeń.Nie potrafiłabym znów przetrwać tych kilka tygodni z dala od niego. Potrzebowałam go jak powietrza, nie on był moim powietrzem. Tak jakby, kiedy tylko go spotkałam Harry zabrał mi wszystko - umysł, serce i wiele więcej. I nie oddał. Musiałam go mieć przy sobie, musiałam!
Poczułam jak trzęsie mi się broda. Zaraz się rozbeczę, pomyślałam. Ale, za ni to się stanie...
Przyciągnęłam do siebie Harry`ego, wbijając się w jego wargi. Chłopak natychmiast oddał. Po chwili chwycił mnie w pasie i nie przerywając pocałunki, obrócił mnie wokół własnej osi, przytulając jednocześnie mocno. Poczułam jak po policzkach spływają mi łzy. Ale nie łzy bólu i cierpienia. Łzy szczęścia.
***
Całą noc spędziliśmy na balkonie, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Harry mówił mi o karierze, podróżach, fankach i sławie. Jakie są tego dobre i złe strony. Opowiadał śmieszne epizody z życia gwiazdy. A ja o tych kilku tygodniach w "ukryciu", o problemach [ psychicznych? W końcu zobaczyła trupa ] Mi. Harry zaś o kłopotach Zayna. O tym, że Liam znalazł nową dziewczynę - Danielle, a Niall postanowił przejść na dietę, którą dzielnie pilnuje Louis.
Gdzieś o 8.00 zeszliśmy do kuchni [ Harry uparł się, że będzie mnie cały czas trzymał i nie puści ] w której zastaliśmy już Olivera i Zayna. Przeprosiłam szatyna, który od razu mi wybaczył. Wyjaśniłam wszystko Oliverowi, który zaczął być niewiarygodnie szczęśliwy z powodu "odnowienia" związku.
Pół godziny później zeszła Mia. Przez chwile gapiła się na nas - mnie i Loczka - oniemiała, a później poczłapała do Zayna.
Po chwili szatyn wyskoczył z propozycją imprezy, na co wszyscy [ prócz Mi ] wyrazili ogromna chęć. Zayn każdemu przydzielił obowiązek i po kilku minutach rozeszliśmy się do danego "sektora".
_________________
Od Boddie: Nie podoba mi się. Nie miałam na niego zbyt wielkiej weny... W ogóle nie miałam na niego weny! Liczę, że chociaż Wam się spodoba...