Mia...
Cieszyłam się, że chłopcy wezmą udział w X Factor, ale mieli bardzo mało czasu na przygotowanie. Zaledwie dwa dni do castingu, a nie mieli wybranej piosenki. Chcąc zapomnieć o wczorajszym zdarzeniu z Pamelą zaczęłam odsłuchiwać wszystkie ciekawe piosenki. Wydawały mi się one zbyt proste i łatwe. Jeśli chcieli przejść dalej, a zapewne tak było, musieli się wykazać. Usiadłam na kanapie i wzięłam do ręki gitarę. Melodia wyszła od razu, ale słowa... Z nimi było gorzej. Wczoraj ustaliliśmy, a właściwie Sam ustaliła, że będą nazywać się One Direction. Nie miałam siły wczoraj by cokolwiek z siebie wydukać. Siedziałam po prostu z boku i słuchałam.
Słowa powoli wydobywały się z moich ust. Były jednak inne niż bym chciałam. Opowiadały o tęsknocie za matką i cierpieniu. Nagle ktoś wskoczył na łóżko i zaczął mi się przyglądać. Spojrzałam w stronę Louisa i lekko się uśmiechnęłam. Nie miałam pojęcia, że płaczę dopiero dłoń bruneta która otarła mi łzy uświadomiła mi to.
-Mia... Co się wczoraj stało?-spytał cicho. Pierwszy raz widziałam go tak poważnego.
-Nic... Ułożyłam dla was piosenkę...-powiedziałam wstając i kładąc gitarę na swoje miejsce.
-No dobrze... A ja po ciebie przyjechałem. Jedziemy do mnie i chłopaków.-powiedział i nim zdążyłam zaprotestować wziął mnie na ręce. Cicho się zaśmiałam i nie skarżąc się uwiesiłam się na jego szyi.
Słowa powoli wydobywały się z moich ust. Były jednak inne niż bym chciałam. Opowiadały o tęsknocie za matką i cierpieniu. Nagle ktoś wskoczył na łóżko i zaczął mi się przyglądać. Spojrzałam w stronę Louisa i lekko się uśmiechnęłam. Nie miałam pojęcia, że płaczę dopiero dłoń bruneta która otarła mi łzy uświadomiła mi to.
-Mia... Co się wczoraj stało?-spytał cicho. Pierwszy raz widziałam go tak poważnego.
-Nic... Ułożyłam dla was piosenkę...-powiedziałam wstając i kładąc gitarę na swoje miejsce.
-No dobrze... A ja po ciebie przyjechałem. Jedziemy do mnie i chłopaków.-powiedział i nim zdążyłam zaprotestować wziął mnie na ręce. Cicho się zaśmiałam i nie skarżąc się uwiesiłam się na jego szyi.
***
Już po piętnastu minutach byliśmy pod dość dużym domem. Ciekawiło mnie czemu chłopcy mieszkają razem i do tego bez rodziców, ale szybko sobie przypomniałam, że cała ich piątka jest pełnoletnia. Louis nie zwracając na mnie uwagi wbiegł do domu nanosząc tym samym w koło pełno błota. Niechętnie ruszyłam za nim zamykając za sobą drzwi. Nim zdążyłam dobrze wejść zauważyłam jak z kuchni wybiega Niall z bananem w ustach. Wywróciłam oczami i nagle ukazał mi się niemiły obraz. Niall zostawił otwarte drzwi za sobą jak to ma w zwyczaju toteż udało mi się zobaczyć jak Zayn ściska się z Sami. Stałam tak dłuższą chwilę przyglądając się im gdy Zayn natrafił na mój wzrok. Szybko weszłam do salonu gdzie siedziała cała reszta chłopaków wraz z Cassie. Musiała mieć raj na ziemi, bo Valerie zrezygnowała z przyjazdu tu.
-Mia. To nie tak.-powiedział Zayn łapiąc mnie za rękę. Szybko ją wyrwałam i obróciłam się do niego przodem. Niestety nie udało mi się ominąć tych jego pięknych oczu.
-Ale po co ty mi się tłumaczysz? Między nami nic nie ma. Jesteśmy tylko dobrymi znajomymi.- powiedziałam czując jak napływają mi do oczu łzy.
-Słuchajcie! Mia napisała dla nas piosenkę!-wrzasnął Louis, a ja nakazałam mu gestem ręki milczeć.
-A więc nasza aktorka jeszcze umie pisać? Zobaczcie jakie to wcielenie talentu.-powiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy Sam.
-Daj jej spokój co?-powiedział Liam podchodząc i dając mi gitarę.
-No powiedz kochana co się wczoraj tak ważnego stało, że się musiałaś wyżalić w rękaw Zayna?-powiedziała krzyżując ręce na piersi.
-Sam przeginasz...-usłyszałam za plecami cichy głos Zayna. Zacisnęłam dłonie w pięści, a gitara nagle pękła. Czy to w ogóle możliwe?! Wrzasnęła w myślach.
-I jeszcze nam gitarę zniszczyła. Będziesz musiała zapłacić słonko.
-Ty pudernico. Przymknij się wreszcie i zajmij się swoją tłustą dupą. Ty jesteś niańka Zayna czy menadżerka zespołu co?-spytała Cass. Nie mogłam się jej nadziwić. Ja nie potrafiłam wydukać z siebie ani jednego słowa, a ona jechała po niej jak kosiarka po trawniku.
-Nic się nie stało. Mamy tu dużo gitar.-powiedział Niall przeżywając batona. Batona?! Przed chwilą jadł banana!
-Jeśli musisz koniecznie wiedzieć to ci powiem co się stało! Moja matka nie żyje od dziesięciu lat! Nikt, ale to nikt nie ważył się tknąć jej rzeczy, a Pamela wczoraj bezczelnie je wyrzuciła! Zadowolona?! To chciałaś usłyszeć?!-krzyknęłam ocierając łzy, które już zdążyły spływać mi po policzkach. Ostatnio za często płakałam, a to źle wróżyło.
-Może zagrasz nam tę piosenkę?-spytał Louis puszczając mi całuski. Nie zwracając większej uwagi na Sam i całą resztę przyjaciół, którzy teraz stali jak wyryci w kamieniu usiadłam na sofie i wzięłam do ręki drugą gitarę.
-Ta piosenka nie pasuje raczej do was. Jesteście szczęśliwi i pełni energii, ale Lou wymyślił, że będzie ona dla was.- chłopak wypiął dumnie pierś i usiadł koło mnie. Powoli zaczęłam uderzać paznokciami w struny. Dźwięki były coraz wyraźniejsze, a po chwili i słowa dało się słyszeć. Nie miałam siły w głosie więc energetyczne piosenki odpadały. Z każdym kolejnym taktem coraz więcej osób siadało przede mną i koło mnie. Nawet wredna Sam zaczęła słuchać. Przez cały czas trwania piosenki patrzałam Zaynowi w oczy. Stał na końcu opierając się o ścianę i przyglądając mi. Kątem oka dostrzegłam, że nawet Niall zdecydował się odłożyć jedzenie na później. Uśmiechnęłam się przez łzy do Zayna, który odwzajemnił uśmiech i przebiegłam wzrokiem po pokoju. Nie zdziwiło mnie jak zobaczyłam, że Cass siedzi na kolanach Harremu. Wczoraj był to Liam, dziś Harry... Nie długo będzie ktoś inny. Gdy nie było Valerie w pobliżu była o wiele spokojniejsza i opanowana, a gdyby nie było tu Sam zapewne tryskała by szczęściem. Liam siedział po mojej prawej stronie przyglądając się chwytom, a Lou po lewej patrząc jakie mam bicie. Gdy przestałam grać wszyscy zaczęli bić brawa. Oczywiście, jak zwykle poczerwieniałam na twarzy ze wstydu. Była to moja okropna cecha, której nie umiałam odesłać do diabłów.
_______________________
Od Chocolate997: Może być. Mamy lany poniedziałek kiedy piszę ten rozdział i jest 7;50 więc jestem jeszcze zaspana, ale już o szóstej rano miałam mokrą pobudkę. Nie wiem co tam dalej wymyśli Boddie, ale myślę, że da radę;)
-Może zagrasz nam tę piosenkę?-spytał Louis puszczając mi całuski. Nie zwracając większej uwagi na Sam i całą resztę przyjaciół, którzy teraz stali jak wyryci w kamieniu usiadłam na sofie i wzięłam do ręki drugą gitarę.
-Ta piosenka nie pasuje raczej do was. Jesteście szczęśliwi i pełni energii, ale Lou wymyślił, że będzie ona dla was.- chłopak wypiął dumnie pierś i usiadł koło mnie. Powoli zaczęłam uderzać paznokciami w struny. Dźwięki były coraz wyraźniejsze, a po chwili i słowa dało się słyszeć. Nie miałam siły w głosie więc energetyczne piosenki odpadały. Z każdym kolejnym taktem coraz więcej osób siadało przede mną i koło mnie. Nawet wredna Sam zaczęła słuchać. Przez cały czas trwania piosenki patrzałam Zaynowi w oczy. Stał na końcu opierając się o ścianę i przyglądając mi. Kątem oka dostrzegłam, że nawet Niall zdecydował się odłożyć jedzenie na później. Uśmiechnęłam się przez łzy do Zayna, który odwzajemnił uśmiech i przebiegłam wzrokiem po pokoju. Nie zdziwiło mnie jak zobaczyłam, że Cass siedzi na kolanach Harremu. Wczoraj był to Liam, dziś Harry... Nie długo będzie ktoś inny. Gdy nie było Valerie w pobliżu była o wiele spokojniejsza i opanowana, a gdyby nie było tu Sam zapewne tryskała by szczęściem. Liam siedział po mojej prawej stronie przyglądając się chwytom, a Lou po lewej patrząc jakie mam bicie. Gdy przestałam grać wszyscy zaczęli bić brawa. Oczywiście, jak zwykle poczerwieniałam na twarzy ze wstydu. Była to moja okropna cecha, której nie umiałam odesłać do diabłów.
_______________________
Od Chocolate997: Może być. Mamy lany poniedziałek kiedy piszę ten rozdział i jest 7;50 więc jestem jeszcze zaspana, ale już o szóstej rano miałam mokrą pobudkę. Nie wiem co tam dalej wymyśli Boddie, ale myślę, że da radę;)